wtorek, 28 października 2014

57) Patomorfologia

Im więcej czasu z nią spędzam tym bardziej jej nie znoszę. Cieszę się, że moja przygoda z tym przedmiotem kończy się po tym semestrze. Jeszcze tylko dwa bloki - 8 dni - 32 godziny zajęć.
Nie lubię się patomorfy uczyć. Irytuje mnie wkuwanie na pamięć obrazów spod mikroskopu, cech charakterystycznych komórek i tkanek w konkretnym schorzeniu. Dla mnie wszystko ma atypowe komórki z hiperchromatycznymi jądrami oraz widocznymi jąderkami, obserwuje się liczne mitozy.
Nie lubię na patomorfologii prelekcji. Wcześniejsze grupy i tak robią im zdjęcia, kolejne przepisują, a my gotowe drukujemy :P Gdyby asystenci dodawali na nich coś od siebie to nie traciłabym tyle swojego czasu. Zazwyczaj jest nudno, ale zdarzają się ludzie z pasją, których całkiem przyjemnie się słucha. Na przykład pan patomorfolog i pediatra jednocześnie ( bardzo pasujące do siebie specjalizacje:)) mówił tak ciekawie, że nawet nie zauważyłam kiedy minęły dwie godziny. Ale może to dlatego, że nie podał żadnego obrazu mikro i makro!
Nie lubię też na patomorfie oglądać szkiełek. Jeśli jestem przygotowana, co w zeszłym semestrze było rzadkością to czasem wyniosę coś z ćwiczeń. Mimo to nie wyobrażam sobie zaliczenia i rozpoznawania wszystkich tych preparatów. Po kilkanaście z danego bloku – okey! Ale nie wszystkie na raz :(

piątek, 17 października 2014

56) Interna

Rozpoczęłam trzeci rok!
Podoba mi się bardzo. Zajęcia odbywają się w blokach, na większość z nich nie trzeba się przygotowywać. W rezultacie mam mnóstwo wolnego czasu i brak pomysłów jak go wykorzystać. Wciąż mam wrażenie, że to jakaś pułapka i niedługo znowu będę wlewać w siebie litry kawy i wkuwać głupoty do późnej nocy. W końcu do tego mnie te pierwsze dwa lata przyzwyczaiły…