poniedziałek, 31 grudnia 2012

11) 2012.

2012. Rok zmian, decyzji, kształtowania się mojej przyszłości. Usiadłam dzisiaj z kubkiem gorącej kawy przed anatomią i zamiast się uczyć podsumowywałam cały ten miniony rok. Powróciło mnóstwo wspomnień, które nigdy nie powinny ulecieć. Rok w pigułce:

środa, 26 grudnia 2012

10) powroty

Powroty do domu zawsze kojarzą mi się ze spotkaniami z dawnymi znajomymi. Wiedziałam, że odległość zniszczy nasze relacje, ale z każdym spotkaniem do mojej świadomości na nowo dociera jak bardzo wszystko się posypało. Każdy z nas stał się innym człowiekiem, a różnice są mocno wyczuwalne i czasami wręcz odpychają. Już nie potrafię jak dawniej, bez hamulców z nimi rozmawiać, robić głupoty. Moich przyjaciół zostawiłam w Mieście Studiów. To smutne gdy zbieramy się raz na miesiąc, aby streścić fragmenty z naszego życia, chociaż wcześniej zawsze byliśmy jego częścią. To dziwne uczucie słuchać o ludziach, którzy powoli zastępują nasze miejsce w codzienności drugiej osoby. I chociaż wiem, że to naturalna kolej rzeczy to jest mi przykro dowiadywać się o wybranych faktach, o które nigdy bym ich nie podejrzewała, uświadamiając sobie w jakim stopniu ich nie znam. A wspólnie spędzony czas, imprezy, całonocne oglądanie naszych ulubionych filmów, wyjścia na piwo, długie spacery i szczere rozmowy przywołują wspomnienia i budzą tęsknotę za minionymi dniami. I znowu zaczynamy rozmawiać jak kiedyś, przypominamy sobie jacy bliscy byliśmy i uświadamiamy sobie, że to było, minęło i nie wróci, a teraz musimy zadowolić się kilkoma godzinami w swoim towarzystwie.

piątek, 21 grudnia 2012

9) home, sweet home...


Nareszcie wróciłam do domu! Wczoraj po ostatnich zajęciach wpakowałam się do samochodu koleżanki i pożegnałam się z Miastem Moich Studiów na dwa tygodnie. Po trudach podróży (najpierw mąż P., który nie żałował samochodu i wciskał pedał gazu do podłogi, bez trudu osiągając prędkość 170km/h, a potem autobus i  bardzo sympatyczny chłopak, z którym mieliśmy niezły ubaw podczas słuchania dwóch facetów siedzących przed nami. Jeden wspominał o swoim egzaminie po gimnazjum: „Ja w ogóle nie rozumiem tych ludzi, rozumiesz, oni się k**** uczą przed tym testem. Nie ogarniam k****! A ja się nic nie uczyłem i miałem z nich wszystkich najlepiej. Nawet mi ta k**** od polskiego powiedziała, że jestem geniuszem, bo pierwszy oddałem kartkę. Wtedy myślałem, że wcale geniuszem nie jestem, ale ci od nas z klasy mieli jakieś punkty żeby się do następnej szkoły dostać i oni się k**** nie dostali! A ja nic się nie uczyłem i się dostałem do mojej szkoły” facepalm… :D).

poniedziałek, 17 grudnia 2012

8) kolokwium z anatomii - głowa i szyja

Wczorajszy wieczór upłynął mi na wykorzystywaniu R. za preparat i słuchania K., która opisywała małżowinę uszną, a potem wspólnym oglądaniu anatomicznych filmików. Wiedziałam, że obleję dzisiejszy kolos z anatomii, ale coś w środku nie pozwoliło mi tego olać i najzwyczajniej w świecie nie przyjść. Głupio było mi też uzyskać wynik jednego punktu i zamiast uczyć się parazytów na biologię ogarniałam struktury z głowy i szyi. Inną sprawą jest też mój stosunek do biologii, której szczerze nie znoszę i nie mogłam na nią dłużej patrzeć.

sobota, 15 grudnia 2012

7) kolokwium z anatomii - kończyna górna i dolna

Już niedługo praktyczna część drugiego kolosa z anatomii, a ja nie wspomniałam jeszcze ani słowa o pierwszym. A przecież trzeba to zapisać i zostawić potomnym :D Ten przedmiot wydaje mi się najpotrzebniejszy ze wszystkich na pierwszym roku, a do tego najprzyjemniej się go uczy. Chyba dlatego nie mogłam sobie odmówić zdawania kończyn dwa razy :] Przed pierwszym terminem nie umiałam ani teorii ani szpilek, a nauka na obie części egzaminu jest zupełnie różna. Douczyłam się dopiero na drugi termin, który udało mi się zaliczyć pomimo nieludzkiego progu 70% i zaskakującego tempa 200 pytań na godzinę.

piątek, 14 grudnia 2012

6) trudne początki

WEEKEND! :D
Nareszcie koniec tego ciężkiego tygodnia. Właśnie wróciłam z kolokwium z biologii molekularnej, teraz z niecierpliwością czekam na wyniki, chociaż w głębi duszy przeczuwam rezultat moich wczorajszych starań... Mój mózg potrzebuje odpoczynku. Miałam wybrać się na poszukiwania świątecznych prezentów, ale K. źle się poczuła, więc musiałam zmodyfikować odrobinę swoje plany. Ponieważ nagle zwiększyła mi się ilość wolnego czasu, a motywacji do nauki nie przybyło zdecydowałam się napisać coś tutaj :)

czwartek, 13 grudnia 2012

5) parasyfy

Zawsze przed kolosem mam wrażenie, że za mało umiem, że nie zrobiłam wszystkiego, aby dobrze się przygotować. Zawsze dopadają mnie wyrzuty sumienia ile czasu zmarnowałam zamiast produktywnie spędzić go nad książkami. Dobijają mnie ludzie powtarzający materiał przed wejściem, nerwowo przeglądając notatki i podręczniki, którzy zadają sobie pytania o szczególiki zapisane drobnym druczkiem z gwiazdką na marginesie, których oczywiście nie pamiętam :P Panikuję, że nie dam rady zaliczyć, że wciąż za mało umiem, a potem tajemniczym trafem udaje mi się dostać trójeczkę. Tak, tak! Dzisiaj sytuacja się powtórzyła i jestem o jedną histologię do przodu! :D

poniedziałek, 10 grudnia 2012

4) nauka według M.

Jestem mistrzem w marnowaniu czasu! Gdy nazbiera mi się za dużo zaliczeń potrafię sobie znaleźć tysiące powodów, dla których nie powinnam jeszcze zaczynać nauki. Wszystko staje się ciekawsze, sprzątanie pokoju, zmywanie naczyń, gotowanie, oglądanie kwejka, pisanie postów na bloga :P Nie wiem za który przedmiot się zabrać i w efekcie po całym dniu szukania sobie przerw w uczeniu nie umiem nic. Nie mam motywacji, prawdę mówiąc jest mi obojętne jak wypadnę podczas czekających mnie kolokwiów.

sobota, 8 grudnia 2012

3) strategia działania


 Na medycynie często trzeba wybierać, które kolokwia zdać tym razem, a które oblać i zostawić sobie na poprawę w styczniu. Moja Uczelnia na każdym kroku udowadnia jak bardzo ma w d*pie los studentów i na ten tydzień przewidziała dla nas trzy kolokwia.

piątek, 7 grudnia 2012

2) choroba i znieczulica


Choroba to jedna z gorszych rzeczy, które mogą się przydarzyć studentowi medycyny. 38 stopniowa temperatura, wrażenie wypływania mózgu każdym otworem ciała i ból głowy wyciskający oczy z oczodołów nie zwalnia mnie z obowiązku uczęszczania na zajęcia. Dopiero w weekend pozwoliłam sobie na chorowanie i cały dzień spędzam w łóżku razem z gorącą herbatką z miodem. Oczywiście otaczające mnie grono medyków nie dało mi spokoju i zaglądało do mojego gardła w poszukiwaniu objawów choroby. Potem zaczęło się porównywanie z atlasem i uczenie anatomii, ponieważ na następne zajęcia obowiązuje nas znajomość jamy ustnej.

czwartek, 6 grudnia 2012

1) powrót

Wystarczył miesiąc żebym zatęskniła za blogowaniem i ponownie zaczęła pisać. Potrzeba upamiętnienia wszystkich toczących się wydarzeń okazała się silniejsza niż strach przed kolejnym zdemaskowaniem i nawet niewielka ilość czasu, którą powinnam poświęcać na naukę mi nie przeszkodziła. Postanowiłam wrócić do swojego internetowego kącika i znowu dzielić się swoimi przemyśleniami związanymi z medycyną, która od dwóch miesięcy skutecznie wpełza w każdy aspekt mego życia.