wtorek, 14 stycznia 2014

47) Ku pamięci...

Panie i panowie, pogrążeni w smutku przyjaciele i wierni czytelnicy!

Odchodzi jeden z nas blogowiczów! Ze czcią pochylamy dzisiaj głowy, aby pożegnać Erjotę – chłopca przecudnej urody!

Erjoto! Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach. Żyłeś dla innych, zawsze wyciągałeś swoją pomocną dłoń, zawsze można było liczyć na Twoje wsparcie i bezinteresowność.
Dziękuję za to, że towarzyszyłeś mi i wielu innym osobom w ich przygodzie z medycyną. Nauka do matury, a potem kolosów i egzaminów stawała się dzięki Tobie przyjemniejsza, motywowałeś do pracy, pokazując, że kiedyś będzie lepiej! Dziękuję za wszystko co dla nas robiłeś! Będziemy tęsknić za Tobą i Twoją twórczością.
Pamięć o Tobie pozostanie wiecznie żywa!


Życzę Ci wszystkiego co najlepsze tam, gdzie zdecydowałeś się odejść!

piątek, 10 stycznia 2014

46) Pytania od czytelników cz.1

1) „Co Tobą kierowało podczas wyboru kierunku studiów? Kiedy podjęłaś decyzję? Czy od dziecka wiedziałaś, że chcesz zostać lekarzem?”
W moim przypadku myśl o medycynie przewijała się w głowie już od wczesnego dzieciństwa. Na początku były to niezobowiązujące pomysły. Poważnie zaczęłam o tym myśleć dopiero w gimnazjum, gdy trafiłam do szpitala. Spodobała mi się praca lekarza, całe życie szpitala. Do tego zawsze byłam bardzo ambitna, musiałam wybrać sobie jakiś „elitarny” kierunek. Przed maturą wydawało mi się, że medycynę mogą studiować sami geniusze i bardzo chciałam dążyć do tego, żeby stać się jednym z nich. No i ten kierunek idealnie zgadza się z moimi zainteresowaniami. Zawsze lubiłam biologię i chemię, nie męczyłam się aż tak bardzo nauką do matury, bo temat mnie nie nudził.
Oczywiście chciałabym też swoją pracą nieść pomoc innym. Uczę się, najczęściej sprawia mi to przyjemność, a fakt, że od mojej wiedzy będzie zależeć życie i zdrowie wielu ludzi przeraża i motywuje do nauki.
Jakoś nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie.

2) „Jestem dopiero w liceum. Bardzo chciałabym/chciałbym dostać się na medycynę, ale boję się, że nie dam rady zdać tak wysoko matury. Nie jestem geniuszem i nie wystarczy gdy raz przeczytam dany temat, potrzebuje powtórek. Jak długo się uczyłaś? Czy trudno się utrzymać jeśli już się dostanę?”
Oooo! To chyba najczęstsze pytanie :D
Też się bałam. Przed dostaniem się na studia wydawało mi się, że medycynę mogą studiować tylko geniusze. Myślałam, że trudno się dostać, a jeszcze trudniej utrzymać. Ale od początku.
Biologii zaczęłam się uczyć od pierwszej klasy, ponieważ miałam zamiar brać udział w olimpiadzie. W dwa lata przerobiłam materiał do matury, znacznie go rozszerzając i w trakcie trzeciej klasy robiłam tylko powtórki i rozwiązywałam zadania. Najtrudniejsze było dla mnie trafianie w klucz, ale nawet to da się opanować.
Z chemią miałam straszny problem, ponieważ i w gimnazjum i w liceum była poprowadzona tragicznie i nawet pomimo moich chęci nie mogłam za dużo wynieść z lekcji. W trzeciej klasie zdecydowałam się na korepetycje i razem z wspaniałą D. nadrobiłam cały materiał, zaczęłam wymiatać. Przerobiłam pełno zadań, kosztowało mnie to mnóstwo pracy, ale opłacało się.
Znam też takich, którzy nadrobili w ten sposób oba przedmioty, więc jest to możliwe.
Też nie wystarczało mi raz coś przeczytać, nie byłam geniuszem, nadrabiałam pracowitością, która moim zdaniem jest najważniejsza.
Moim zdaniem dużo trudniej jest się dostać niż utrzymać na medycynie. Matura jest tylko raz w roku, egzaminy mają po kilka terminów. Każdego tematu przy odpowiedniej motywacji można się nauczyć. Większość osób rezygnuje z własnej woli. Można się załamać kiedy nic się nie zalicza, materiału jest coraz więcej, terminy się nakładają, nie ma czasu na naukę i sen, ale z każdej sytuacji można wyjść. Mam na to żywe przykłady :D Osoby, które zostały zmuszone do powtarzania roku naprawdę nic nie robiły. Jeśli ktoś chce i się uczy to jestem pewna, że sobie poradzi :)!

3) „Z czego uczyłaś się do matury?”

O tym już kiedyś pisałam ;)

wtorek, 7 stycznia 2014

45) Święta, święta i po świętach :(

Nawet nie wiecie jak bardzo było mi potrzebne słodkie lenistwo. Nie otworzyłam żadnej książki. Zamiast tego odmóżdżam się w każdy możliwy sposób. Najchętniej całe dni przeleżałabym w łóżku z laptopem, gorącą herbatą i grałabym w simsy, zjadając to co zostało ze świątecznych ciast. Dobrze, że mam Q, który czasem wyciąga mnie spod kołdry i zmusza do jakiejś aktywności ^^. A zresztą nawet gdy pomaga mi w nic nie robieniu nie mam uciążliwego poczucia marnowania wolnego czasu, które prześladuje mnie gdy za długo nie sprawdzam jak się miewa Konturek i Harper.