piątek, 21 listopada 2014

58) Patofizjologia

Relacja z kolejnego bloku :D! Już zdecydowanie lepiej, wszystko logiczne, mniej wkuwania, więcej rozumowania. Gdyby tylko ocenianie było sprawiedliwe to już w ogóle byłoby super. Przed patofizjologią miałam tydzień wolnego, który spędziłam w domu. Cudowny tydzień wysypiania się, obiadków mamy, długich spacerów, mnóstwa filmów i leniuchowania z Moim K. Oczywiście zero nauki, więc kolejne dni były wypełnione przeglądaniem Szczeklika, Zahorskiej, robieniem notatek i wlewania w siebie litrów kawy. Dobrze, że żabka wie kiedy robić promocje na energetyki :)
Same zajęcia to nic specjalnego, poznałam profesora, na którym nie zrobiłam raczej dobrego wrażenia, nie rozumiejąc jego pytań. Ale mówił całkiem ciekawie. Zresztą spać się nie dało, bo ciągle zadawał pytania i trzeba było uważnie słuchać.
Miałam też kolejne spotkanie z panią profesor, która kolejny raz pochwaliła się własnym rozdziałem w medycznej biblii i ogólnie swoją zajebistością. 
Zaliczenie składało się z dwóch części: ustnej i pisemnej. Nie będę się wypowiadała na temat sprawiedliwości tej odpowiedzi, bo to za świeża sprawa i wciąż mnie to boli :D 


Zostałam członkiem Koła Naukowego. W jego ramach możemy przychodzić na dyżury, uczestniczyć w operacjach i jeśli ktoś ma ochotę pisać pracę naukową. Chętnych jest tyle, że ciężko się do szpitala dopchać i na razie byłam jedynie raz. I to w czasie kiedy nie byłam w najlepszej formie fizycznej i chyba ze trzy razy musiałam wyjść z bloku :<