Najważniejsza informacja z poprzedniego tygodnia: zdałam OUN!
Dzięki niewyobrażalnemu szczęściu, które towarzyszy mi od rozpoczęcia studiów udało mi się zaliczyć też układ moczowy z histologii i zajęcia z genetyki. OUN, do tej pory budzący w studentach wyższych lat strach i przerażenie okazał się dużo łatwiejszy niż wszyscy podejrzewaliśmy. Część pytań powtórzona z poprzedniego roku, szpilki dla idiotów, gdzie największym problemem była arteria cerebelli superior albo uncus pozwoliła na dużą zdawalność. W efekcie wieczorem najpopularniejszy wśród studentów naszej uczelni klub był zapełniony po brzegi świętującymi ludźmi. Chociaż podejrzewam, że gdyby wszystkim poszło gorzej to tłumy byłyby podobne. Na parkiecie ciężko było oddychać, nie wspominam nawet o tańczeniu. W weekend zarówno wyczerpujący tydzień jak i wyczerpującą imprezę odreagowywałam w domu, nie zaglądając do książek.
Razem z R. obiecałyśmy sobie rozpoczęcie powtórek z histologii zaraz po zdaniu anatomii. Podzieliłyśmy sobie materiał na drobne części i mamy zamiar codziennie spędzać jakiś czas w towarzystwie Sawickiego, powoli przygotowując się do egzaminu. Do nauki nie motywuje tylko pogoda. Nareszcie przyszła wiosna i zajmuje wszystkie moje myśli. Czuję się jak pod koniec roku w liceum, kiedy obowiązków jest już mało, a wciąż trzeba chodzić na lekcje i marnować piękną pogodę w szkolnych murach. Mam tysiące pomysłów jak lepiej wykorzystać zmarnowane na patrzenie się wciąż na te same szkiełka godziny. Kusi mnie piwo pite w plenerze, gadanie o głupotach niezwiązanych z medycyną, opalanie się, uzupełnianie niedoboru witaminy D po tej długiej zimie, brak zmartwień i czekających jutro zaliczeń.
Na anatomii zaczęliśmy ostatni dział: brzuch i miednicę. Preparaty zostawiają wiele do życzenia. Remont prosektorium wciąż nie został zakończony i nie mamy dostępu do całych ciał, przez co obejrzenie na przykład mięśni brzucha jest nierealne. Pewna asystentka uspokoiła nas, twierdząc, że jeszcze zobaczymy całe preparaty, na egzaminie… Po OUNie Bochenka czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Jelita i reszta trzew mają mniej szczegółów na swojej powierzchni. Powinno być prosto. Jedyny minus to obrzydliwość preparatów, wszystko tonie w tłuszczu, czasem można napotkać niewyczyszczone, śmierdzące niespodzianki…
Gratki!!! :D ja tam w Ciebie wierzę zawsze i wszędzie :)) wiedziałam, że sobie poradzisz! :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTo miłe, że we mnie wierzysz :D
Śmierdzące niespodzianki? Ciekawe, ciekawe:D
OdpowiedzUsuńPogoda faktycznie nie sprzyja nauce, ale chociaż jakoś łatwiej się wstaje, jak za oknem słońce i ptaszki śpiewają. Z wiosną pojawiła się jakaś taka pozytywna energia, więc może czas się zmotywować do nauki:)
I gratulacje! :)
Dziękuję :)
UsuńMotywuj się do ostatnich powtórek. Trzymam kciuki :)!
Podobno od przyszłego tygodnia ma przyjść ochłodzenie, wreszcie się czegoś nauczę, ta pogoda strasznie rozleniwia;D
OdpowiedzUsuńOj tak, bardzo rozleniwia. Nie mam motywacji żeby grzecznie siedzieć przed książkami. Myślami jestem już przy wakacjach :)
UsuńCzy ten obrazek przedstawia Twój prywatny bakteryjny harlem shake? :D
OdpowiedzUsuń:D
Usuńtakimi perełkami trzeba się dzielić ze światem: :D <3
http://www.youtube.com/watch?v=IJNR2EpS0jw