Przepraszam wszystkich tych, którzy wpadali tutaj z nadzieją przeczytania notki i odchodzili rozczarowani, bo pomimo obietnicy nie opublikowałam nic nowego. Całą winę mogę zrzucić na OUN, który skutecznie odciągał moją uwagę od bloga przez ostatni czas. Uczelnia zmusiła mnie do przyspieszenia trybu życia. Mam co chciałam, a na dodatek jestem z zadowolona z tej odmiany.
Po tygodniu spędzonym w domu mocniej utwierdziłam się w przekonaniu, że nauka w rodzinnym mieście jest niemożliwa. Mnóstwo rzeczy odciąga od książek, rodzina i znajomi nie pozwalają przeleżeć całego dnia w łóżku, a do tego nikt wokół się nie uczy, więc nawet wyrzuty sumienia nie mogą mnie gnębić. W efekcie moje ambitne plany przeczytania całego Bochenka nie zostały zrealizowane nawet w najmniejszym stopniu. Oglądanie filmów z siostrą, zakupy z mamą i granie z bratem wygrało :D
Po powrocie zostałam brutalnie przywołana do rzeczywistości. Asystent z genetyki postanowił sprawdzać jednak nasze przygotowanie do zajęć i ogólną wiedzę. Aż pięć osób na całą grupę zaliczyło ćwiczenia. Każdy otrzymywał jedno pytanie, w przypadku braku odpowiedzi pytanie przechodziło na kolejną osobę. Trzy rzędy zostały uwalone za brak znajomości powiązania wieku matki z powstawaniem zespołu Turnera. Pytania mogą dotyczyć wszystkiego i bez szczęścia chyba tego nie zaliczę.
Mając w perspektywie zdawanie kolokwium z OUNu, nie mogłam odpowiednio skupić się na histologii i układzie oddechowym z moczowym. Byłam przekonana, że będę zmuszona czytać Sawika na poprawę w przyszłym tygodniu, więc piękne „14/20” na moim teście wywołało euforię przez co K. nie była w stanie słuchać mojego słowotoku :D
No i właśnie, OUN… Doszłam do stanu kiedy w najbardziej niewinnych rzeczach dostrzegam doły równoległoboczne, oliwki i nerwy czaszkowe. Prawie jak przed egzaminem z biolo molo kiedy wszystko kojarzyło mi się z białkami. Muszę zdać i jak najszybciej się tego pozbyć :D
OUN<3 Pomimo miłości jaką go darzę wciąż mam nadzieję, że to było nasze pierwsze i ostatnie spotkanie;)
OdpowiedzUsuńTylko czekam na wyniki i mam nadzieję, że będę mogła wepchnąć Bochna, Fixa, Gołębia głęboko do szafki :D
UsuńPochwal się jak poszło :D!
Przepraszam, że to mówię: w końcu! :D Chyba codziennie zaglądałam, ale w końcu się doczekałam. I nie tylko ja:D Miła odskocznia od alkadienów i innych acetonów. :D
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, jestem paskudna. Przepraszam i obiecuję poprawę! Ale to miłe, że nie pozwalacie mi zapomnieć o blogu, to całkiem przyjemna motywacja do pisania :D
Usuńbiolo molo, brzmi jak trolololo i z tego co widzę w praktyce znaczenie ma nawet podobne :D ludzie na medycynie strasznie narzekają na biologię, nie wiem, czy też się pod tą niechęcią podpisujesz:)
OdpowiedzUsuńMnie niestety też bardzo rozprasza rodzina, gdy próbuję się uczyć ^^
Podziwiam za ambitne plany przeczytania całego Bochenka. :)
Bardzo podobne i oczywiście że się odpisuję :D
UsuńJa obecnie nie mam czasu na nic. To mój wolny weekend od... dawna, a i tak za chwilę uciekam do przyjaciółki. Ja tu bywam, czuwam no i jestem. Zawsze noteczki czytam ale czasem nie mam siły komentować. Z resztą tam gdzieś powinno Ci wyświetlać w panelu, że Cię odwiedzam, nie?:D Hah, nabijam Ci staty! Mnie praca też przywołała do porządku i b. się z tego cieszę. Jestem bardziej zorganizowana chociaż mam mniej czasu na przyjemności. Wolę jednak aktywny tryb życia i kiedy dzieję się coś dookoła... a się dzieje:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło przesyłając masę słonecznych promyków....;):*
Znam to uczucie.
UsuńNabijasz, już mi ponad 17 tys wyskoczyło :D U Ciebie też jestem na bieżąco z czytaniem. Na komentowanie nie zawsze starcza mi czasu.
W takim razie, zaraz idę obczajać co się dzieje :D!
Pozdrawiam :*