środa, 3 grudnia 2014

59) Twardy pacjent

Spodobała mi się pediatria. Pierwszy dzień spędziłyśmy w naszej pięcioosobowej sekcji na oddziale gastrologicznym. Początkowo zbierałyśmy wywiad i badałyśmy 17-latków. Nie wrzucili nas na głęboką wodę. Ta część była bardzo sympatyczna, dzieciaki były pozytywnie nastawione, chętnie pozwalały się osłuchiwać, opukiwać i dotykać. Miło się z nimi rozmawiało, sporo czasu spędziłyśmy na ich salach.

Potem przyszły trudniejsze zadania: dzieci 3-4 letnie, a na koniec noworodki. Badałyśmy wcześniaka z wrodzoną wadą serduszka. Mój stetoskop objął mu pół klatki piersiowej, a prowadząca kazała sprawdzić nad którą zastawką szmer jest najgłośniejszy :P
Widziałyśmy też Asię z czterokończynowym porażeniem dziecięcym, Adasia z mukowiscydozą, który po raz kolejny w tym roku trafił do szpitala z powodu zapalenia płuc. Pielęgniarki znały go już tak długo, że gdy tylko się pojawił przyniosły mu do izolatki ulubione gry.
Kolejny dzień spędziłyśmy na oddziale neurologicznym. Tutaj nic nie zrobiłyśmy samodzielnie, obserwowałyśmy prowadzącą, która badała dzieciaki. Sporo z nich nie udało się uspokoić i namówić do współpracy. Moim zdaniem to nasza wina, robiłyśmy sztuczny, stresujący tłum i nic dziwnego, że chłopiec z autyzmem usiadł na krzesełku w kącie i nie chciał wykonać żadnego polecenia.

Byłam na drugim w swoim życiu dyżurze w ramach mojego kółka. Zdecydowanie podobało mi się bardziej niż ostatnio. Koleżanka, która się wpisała jednak nie przybyła i byłam na oddziale sama. Były przewodniczący koła twierdzi, że jest to nagminne, a przecież kolejki są do lutego… No ale mniejsza :P
Dostałam się pod opiekę młodego lekarza, dopiero na specjalizacji. Miał dla mnie dużo czasu ze względu na małą ilość osób przyjętych do szpitala i niewielki ruch na izbie przyjęć. Czasu było na tyle dużo, że nawet wyjął protezy naczyniowe, porozcinał je i pokazał jak je pozszywać. Dostałam narzędzia, nici i swoje prowizoryczne rany i mogłam ćwiczyć do woli. Wcale nie okazało się takie trudne. Moje rany były zszyte zdecydowanie równiej i precyzyjniej. Muszę się pochwalić! Co z tego, że doktor robił to byle jak tylko dla prezentacji ^^
Na izbie przyjęć nie zgłosił się nikt ciekawy. Każdy z podejrzeniem zmniejszonego przepływu przez tętnice w różnych regionach ciała. Każdemu robiliśmy USG. Najpierw lekarz opowiadał i wszystko pokazywał. Potem kazał mi samodzielnie zdiagnozować pacjenta, który narzekał na drętwienie, bladość i ochłodzenie kończyny dolnej. Miałam zbadać przepływ krwi przez nogę. Zaczęłam od tętnicy udowej. Wpatrywałam się w ekran monitora, szukając naczyń i uciskając je delikatnie dla sprawdzenia czy są zmienione przez miażdżycę, gdy nagle poczułam, że coś dotyka mnie w nadgarstek. Coś twardego. Cofnęłam rękę gwałtownie, spojrzałam na miejsce gdzie przed momentem trzymałam głowicę USG. Spojrzałam na czerwoną buzię pacjenta, podziękowałam za badanie i wyszłam z gabinetu. Lekarz miał ze mnie niezły ubaw i zaraz po tym poprosił o zacewnikowanie innego pacjenta.
Byłam też na bloku. Niby tylko usunięcie ropnia, ale zostaliśmy z doktorem sami na sali i dzięki temu mogłam asystować. Przypalałam naczynka, płukałam ranę, odsączałam nadmiar krwi. Byłam prawie chirurgiem! :D

P.S. Nie wiem skąd nagle na moim blogu pojawiło się tyle "śmieciowych" komentarzy reklamujących różne portale, często nawet nie związane z medycyną. Można się nie męczyć, będą usuwane :P O ile nadążę, bo tyle się ich namnożyło :P

20 komentarzy:

  1. no to faktycznie trafił ci się TAF GAJ XD!
    Dyżurów to ZAZDRASZCAM!!! A bloku to już zazdrośnie zazdraszczam...!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej !
    Czyżbyś studiowała na ŚUM w Katowiach??
    Ja właśnie jestem z pierwszego roku i dużo opisywanych przez Ciebie rzeczy brzmi znajomo :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak, może nie :P Kto to wie? :P

      Usuń
    2. A jak ogólne wrażenia po czasie spędzonym na tej nieznanej mi uczelni... if you know what I mean... :P

      W sensie czujesz ze to jest wlasnie to i ze w niczym inny byś się nie widziała i mimo ze jest nie raz bardzo ciezko to czujesz ze zyjesz?

      Usuń
    3. No pewnie :D
      To najfajniejsze studia na świecie, nie widzę siebie w innym zawodzie :)

      Usuń
  3. Ile mialas punktow na maturze? :) O ile wiecej od uczelnianego minimum? Pozdrawiam i wesolych swiat! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 170 :P 90 z chemii i 80 z biologii.
      A nie pamiętam jaki był próg ostatecznie. 165/4?

      Usuń
  4. 170 pkt... Niezły wynik. Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najważniejsze to robić to co lubimy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Studiować medycynę to ciekawa sprawa, ale ilość nauki ogromna;) z chęcią posiedziałabym sobie na oddziale, żeby poobserwować, ale studiować bym nie chciała;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Studia medyczne są niezwykle trudno, niewielu zdaje do końca tak więc zostają najlepsi :) Powodzenia w dalszej nauce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zachęcam do zapoznania się z ciekawym artykułem: http://www.katowiceginekolog.com/art_konflikt_serologiczny.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Sam chciałbym studiować medycynę lecz nie mam teraz warunków.. fajnie się to czyta czekam na kolejne wpisy, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pediatria to niby fajna specjalizacja, ale odpowiedzialność jest ogromna. Nie tylko finansowa, ale też psychiczna, gdy coś się stanie. Nadal się zastanawiam, co wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiedzialność ma każdy lekarz, więc nie wiem czy tutaj jest jakaś wielka różnica pod tym względem

    OdpowiedzUsuń
  12. Byłam na drugim w swoim życiu dyżurze w ramach mojego kółka. Zdecydowanie podobało mi się bardziej niż ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  13. Faktycznie pediatria to ciężka specjalizacja - do dzieci trzeba mieć podejście...

    OdpowiedzUsuń
  14. przede wszystkim to praca z dziecmi wiec co za tym idzie, ogromna odpowiedzialnosc..

    OdpowiedzUsuń