Przepraszam za moje przerwy w pisaniu. Ciągle wspominam o tym jak dużo wolnego czasu teraz mam. Mogłabym częściej tutaj zaglądać, ale prawdę mówiąc brak mi tematów, które mogłabym poruszyć. Drugi semestr jest przewidywalny, każdy tydzień przebiega tak samo, rzadko wybiegając poza schemat. Zyskuje na tym moje życie prywatne, które bardzo zaniedbałam przez ostatnie miesiące skupiając się głównie na nauce.
Co się zmieniło od ostatniego wpisu? Zaliczyłam szkiełka, chociaż wcale nie było tak łatwo jak się spodziewałam. Grunt, że mam to z głowy i mogę kilka dni spędzić w domu zakopana w ciepłej pościeli, nie martwiąc się histologią. Powinnam całą swoją uwagę skupić na anatomii i nauce OUNu, ale nie przychodzi mi to łatwo. Spokojnie zdążyłabym nauczyć się materiału na nowe tematy i jeszcze powtórzyć na stare, ale ciągle znajduję sobie lepsze zajęcia. No i przebywanie w domu zupełnie mnie rozprasza. Spotkania ze znajomymi, oglądanie zaległych filmów, długie rozmowy z mamą skutecznie odciągają mnie od Bochenka i dróg sznura tylnego oraz innych ciekawych spraw. A kiedy przychodzi czas na naukę wolę zabrać się za prezentację z historii medycyny, którą mam wygłaszać dopiero za jakiś czas. Wiem, że absolutnie nie powinnam narzekać, ale chyba jednak wolę gdy nawał pracy nie pozwala mi spać, kiedy każde oderwanie od nauki traktuję jak wybawienie i czasami muszę wybierać, na który przedmiot się uczyć, bo ze wszystkim sobie nie poradzę. Wtedy czuję, że żyję, a każde, nawet małe osiągnięcie przynosi sporą satysfakcję.
Wiem, za dobrze mi, bardzo szybko odwołam te słowa :D
Na biofizyce wykonywałam EKG. Lubię ten przedmiot, bo tylko tutaj robię coś związanego z moim przyszłym zawodem. Uczę się ze świadomością, że moja wiedza kiedyś będzie komuś ratować zdrowie co jest olbrzymią motywacją.
Wiosno, wróć! Mam dość przedzierania się przez zaspy i opatulania ciepłym szalikiem żeby chociaż odrobinę ochronić twarz przed lodowatymi płatkami śniegu!
Lubisz biofizę?!
OdpowiedzUsuńTo napisz jak wyglądają wasze zajęcia. Chętnie sobie porównam.
Nasza biofizyka jest świetna, żeby zaliczyć zajęcia wystarczy przeczytać grzesika/jaroszyka chwilę przed zajęciami. Czasami zaliczenie konkretnych zajęć mamy z tygodniowym opóźnieniem i asystent podaje nawet pytania, które pojawią się na kartkówce :> Po części teoretycznej następuje część właściwa - praktyczne ćwiczenia, na których w zależności od tematu mierzymy ciśnienie, robimy EKG, bawimy się aquavibronem, opalamy rękę ultrafioletem albo grzejemy tkanki przy pomocy podczerwieni ^^
UsuńDuża różnica? :D
Spora. U nas to była walka, żeby zdążyć, żeby trafić z wnioskami w gust asystenta i nie podpaść w czasie ćwiczeń. No i egzamin był ciężki. A EKG... najgorsze ćwiczenie jakie wykonywałam. Żądali tak cudów. Dobrze że już to mam za sobą :D
UsuńNa egzamin mamy bazę pytań, co roku się powtarzają. No i istnieje plotka, że ludzie, którzy wpisali się na listę, którą profesor puszcza na którymś ze swoich wykładów nie muszą się martwić wynikami testu :)
UsuńU nas wytłumaczą pięć razy, zademonstrują i odpowiedzą na pytania zanim zaczną wymagać. I jak tu takiego przyjemnego przedmiotu nie lubić :D?
Ja też wolałam mieć nawał pracy. Czułam totalne rozbicie jak nagle skończyłam jeden kierunek i został mi tylko ten drugi. Miałam zdecydowanie za dużo czasu, nie chciało mi się kompletnie uczyć i wszystko wydawało mi się jakieś bezpłciowe xD Chociaż nie, to... było bezpłciowe:D
OdpowiedzUsuńW każdym razie właśnie miałam napisać jakiś badziewny post na temat wiosny ale... dzielnie mnie uprzedziłaś no i mi się jakoś odechciało xD Wracam do nauki angielskiego <3 Pozdro! :D
Ojjj, pisz, pisz. Poużalam się z Tobą :D
UsuńJak Twój angielski? Wiesz, że strasznie Cie podziwiam za zapał :D? Z moją "silną wolą" już dawno bym wysiadła :D
Mój zapał?:D Chyba robię lepsze wrażenie niż myślałam:D Ja mam spore zaległości, które nadrabiam we własnym zakresie ale wiesz... Jeśli chodzi o język to samej ciężko jest mi się uczyć, a znaleźć drugiego takiego matołka, przed którym nie będę się wstydziła swojej pseudoangielszczyzny jest ciężko:D
UsuńNo ja właśnie za dużo się ostatnio użalam. Daje sobie na wstrzymanie:P Pora zregenerować siły przed wiosenną aurą:D Wystarczy, że pogoda daje porządnie w d**ę :D
Znam ten ból, bo u siebie też robię za angielskiego ułoma :D Tylko, że ja poza zajęciami na uczelni nie robię nic, aby swoje umiejętności rozwinąć :D
UsuńTaka postawa mi się podoba :D! Prawidłowo, jestem z Ciebie dumna :D
Ale ja nie chce byc tym angielskim ułomem:p Mam mniej czasu ale staram sie chociaż coś poczytać :p Hm... No! Poza tym w pracy mi potrzebny :(
UsuńBiofiza była jednym z moich ulubionych przedmiotów. Głównie z powodu jej matematycznego wymiaru. Zawsze lepiej przemawiały do mnie liczby i wykresy niż kwieciste opisy. I zdecydowanie precyzyjniej tłumaczyły zjawiska zachodzące w przyrodzie. Cytując nie wiem kogo: "Matematyka to alfabet za pomocą którego Pan Bóg napisał Wszechświat". Płaczliwy frazes i komunał, ale zgadzam się z nim ;). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń