W poprzednim tygodniu narzekałam na brak nauki i nudę. COFAM SWOJE SŁOWA! Od tego tygodnia jestem zawalona książkami, a będzie jeszcze gorzej.
Zaczęła mi się biochemia. Coś czuję, że to głównie ona wypełni mój czas aż do wakacji ( oby nie dłużej :P). Ćwiczenia bardzo by mi się podobały, gdyby nie asystent, który trafił się mojej grupie. O doktorze studenci wyższych lat nie wypowiadają się najlepiej, co nie wróży łatwego przebrnięcia przez zajęcia. Co tydzień czeka nas wejściówka decydująca o naszym uczestnictwie w ćwiczeniach. Po zaliczeniu możemy wykonywać doświadczenia. Jak na razie nauczyłam się tylko pipetować i używać wirówki, ale z czasem przyjdą bardziej skomplikowane czynności. Czuję się jak na eliksirach w Hogwarcie, nawet mam swojego Snape'a :D!
Seminaria prowadzi drugi biochemiczny postrach. Polegają one na prezentowaniu różnych tematów przez członków grupy. Potem asystent zadaje pytania i może przyznać dodatkowe punkty do kolokwium, które często decydują o zdaniu danego działu. Na naszych zajęciach W. przepytała całą grupę z całości materiału na seminaria. Nie dawała dwój ze względu na początek roku akademickiego.
Na szczęście asystentka od fizjologii jest naprawdę miłą osobą i mam nadzieję, że zbytnio nie utrudni nam życia. W tym tygodniu odbyły się tylko zajęcia organizacyjne, więc coś więcej na temat tego przedmiotu mogę opowiedzieć dopiero za jakiś czas. Przeraża mnie tylko fakt, że zajęcia trwają 3,45h… A ja ledwo mogłam wytrzymać 3 godziny histologii.
Poznałam asystentkę prowadzącą zajęcia z języka angielskiego. Przeczucie mnie nie zawiodło, jest bardzo sympatyczna. W przyszłym tygodniu czeka mnie prezentacja o moich wakacyjnych praktykach. Trochę się denerwuje, bo bardzo niepewnie czuję się, używając obcego języka. Ale muszę się przełamać, ponieważ pod koniec semestru czeka mnie egzamin ustny z angielskiego, który wypadałoby zdać.
Wciąż wykazuję chęć poznawania świata, chociaż całodzienna nauka odrobinę ostudza mój zapał. Do tego jestem z złym studentem i piątkowe noce spędzam na parkiecie przez co cały następny dzień jestem mało efektywna i nie mogę się skupić na nauce. Obstawiam, że jeszcze trochę i będę błagać o kilka dni wolności :D
Na każdych zajęciach wejściówka to zdecydowanie powód do narzekania. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jakby to wyglądało u mnie :P
OdpowiedzUsuńJuż się przyzwyczaiłam :) przynajmniej mam motywację do systematycznej nauki :)
UsuńHe he :) My mamy asystenta z fizjo, który uwieeeeeelbia pytać, wykorzystuje każdą wolną chwilę. A odpuścić nam sprawdzianik na 2h przed szpilkami- gdzieżby śmiał... ;)
UsuńFizjo i anato na jednym roku? Gdzie to tak :)?
UsuńNa CMUJ, gdzieżby indziej ;)
Usuńtak ci zazdroszcze tego kierunki lekarskiego! też myślę nad medycyna! jestem uczennica 1 kl LO i na profilu rozsz biologii, masz może jakieś rady dla licealistów wybierających się na medycyne? Ja panicznie boję, sie matury! HaHa :)
OdpowiedzUsuńPoszukaj pod etykietą "matura" albo zadaj mi konkretne pytanie :)
UsuńCZEKAMY NA NOWY WPIS! :)
OdpowiedzUsuńPojawił się :)
OdpowiedzUsuń