poniedziałek, 16 grudnia 2013

44) Świątecznie

Wszędzie czuć święta! W naszym akademikowym pokoju królują świąteczne piosenki, K. zawiesiła na oknie złote światełka, na sklepowych wystawach obecne są już mikołaje, aniołki, prezenty, gwiazdki i płatki śniegu. Nawet nasza uczelnia poddała się tej atmosferze i w aulach oraz w głównych korytarzach pojawiły się pięknie ubrane choinki, a w prezentacjach na wykładach można dostrzec świąteczne akcenty. Do tego w moim rodzinnym mieście zrobiło się biało i mroźnie.
Nic dziwnego, że czekam na koniec tygodnia i upragnioną przerwę od nauki, kompletnie nie mogąc skupić się na książkach.

Minął kolejny miesiąc na drugim roku. Przyzwyczaiłam się już do tego, że na biochemię trzeba nauczyć się skryptu praktycznie na pamięć, chociaż czasem nawet to nie wystarcza :P Pozdrawiam wszystkie grupy docenta, który ma własną, tylko sobie wiadomą wersję skryptu. Wydawało mi się, że jako kierownik katedry powinien zatwierdzić wszystkie rozdziały przed publikacją, ale chyba się pomyliłam. Zajęcia praktyczne przestały być tak fascynujące, teraz co tydzień odliczam minuty do zakończenia ćwiczeń. 
Fizjologia coraz mocniej mnie irytuje, ze względu na asystentkę, która pytania do swoich testów układa na podstawie Konturka, Ganonga, wykładów, własnej wiedzy często sprzecznej z tą z podręczników, podczas gdy u innych osób przeczytanie Ganonga i obecność na wykładzie w zupełności wystarcza do zdania. Tylko jeden temat udało mi się zaliczyć w pierwszym terminie, chociaż musiałam o to trochę powalczyć, pokazując w podręcznikach jakie powinny być prawidłowe odpowiedzi. Mam chociaż nadzieję, że łatwiej będzie mi zdać egzamin.
A ćwiczenia praktyczne bardzo mi się podobają. Ostatnio sprawdzaliśmy własną grupę krwi, badaliśmy hematokryt, sprawdzaliśmy liczbę poszczególnych krwinek. Mam też okazję poćwiczyć pobieranie krwi, czym bardzo się jaram, zwłaszcza, że na praktykach nie robiłam tego bardzo często.

Ale mi się marzy mnóstwo świątecznego jedzenia, oglądanie filmów pod kocem razem z Q. i herbatką z soczkiem  malinowym mojej mamy, jeżdżenie na sankach, długie rozmowy z mamą przy porannej kawie. Jeszcze tylko wtorek, środa, czwartek, zaliczenie z immunów, biochemii, ćwiczeń z fizjo i wolneeeee!


8 komentarzy:

  1. CZy dobrze kojarze ze studiujesz na pomorzu? Równiez podziwiam, wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  2. To nawet u mnie w górach nie ma śniegu :(

    OdpowiedzUsuń
  3. To nawet u mnie w górach nie ma śniegu.

    P.S zdecydowanie za malo piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko o czym piszesz jest tak bardzo mi bliskie... pomimo, że jestem dopiero na I roku ;) Podobnie jak Ty, wojuję z biochemią i mam nadziję, że ta potyczka będzie dla mnie na korzyść. Pomimo, że w zbliżającej się sesji zimowej mam tylko jeden egzamin... jestem ciekawa jak to będzie. Cały czas się martwię czy się uda i czy zdam by prześć na kolejny rok. To moje pierwsze studia i nie wiem za bardzo jak to wygląda..ta cała sesja...egzaminy i życie studenta leku. I tu należą się słowa uznania i podziękowań dla Ciebie i tego co robisz. Za wsparcie takich pierwszaków jak ja... Twoje wpisy dodają otuchy i czasem wiele tłumaczą...rzucają na coś światło. Popieram K. ->zdecydowanie za mało wpisów,ale rozumiem przy tym nawale obowiązków jakie nakłada ten kierunek...to zrozumiałe. Pozdrawiam serdecznie!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś autorem tego zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń