piątek, 20 lutego 2015

62) Patomorfologia

Witam wszystkich w szóstym semestrze mojego studiowania. Sesja została pomyślnie zakończona i mogłam się cieszyć szalonym TYGODNIEM ferii! Kiedy następne wolne? Jak dotrwam? :<

Sporo osób pytało mnie o patomorfologię, więc postanowiłam zbiorczo odpowiedzieć w poście. Szczerze mówiąc wcale się z tym przedmiotem nie polubiliśmy i bardzo cieszę się, że moja przygoda z nim dobiegła końca.

Na drugim roku zajęcia nie były zblokowane. Ćwiczenia odbywały się tydzień w tydzień, bez wytchnienia. Było to dla mnie normą, dopiero na trzecim roku poczułam się jak w raju, mając czas się na nią uczyć. Wcześniej moją energię pochłaniała biochemia i fizjologia, dla pato już nie starczało sił. Podobnie jak na immunologię, której uczyłam się z ostatecznego przymusu.
Pewnie najbardziej interesują Was pierwsze zajęcia. Później już sami zorientujecie się co i jak. O ile dobrze pamiętam na początku nie było zaliczenia, za tydzień czekały nas dwie kartkówki. Ćwiczenia zawsze zaczynają się prezentacją, którą prowadzi któryś z pracowników. Nikt wtedy nie pyta, warto na niej uważać. Sporo można się nauczyć nawet bez wcześniejszego zajrzenia do książki. Oczywiście większość jest spisana(jeśli ktoś ma ochotę, mogę wysłać na maila, bo chyba jeszcze nie usunęłam ich z komputera w popatologicznym szale niszczenia wszystkiego z patomorfą związanego). Można przejrzeć je dzień wcześniej co warto zrobić do niektórych tematów, bo wiadomości są czasem zupełnie inne. Wiadomo też na co zwrócić uwagę przy czytaniu Robbinsa.
Po prelekcji, na której wszystkie grupy gniotą się na jednej sali następuje pół godzinna przerwa. Można w jej trakcie się douczyć, zjeść coś i pełnym sił wrócić przed mikroskopy oglądać preparaty. Trochę jak na histologii tylko mniej pilnują czy ktoś robi rysunki. No i nikt nie omawia preparatów…

Gdzieś w trakcie drugiej części zajęć odbywa się kartkówka. Czasem jedna osoba dyktuje pytania, czasem każdy asystent dyktuje swojej grupie. Tu już wszystko zależy od szczęścia. Jeśli trafi się do pana P. to z góry jest się skazanym na porażkę. Dla niego 100% to trzy, a jakikolwiek błąd to dwa. Zwykle jego pytań po prostu się nie rozumie, czasem są tak bzdurne i o głupoty, że nawet się na to podczas czytania nie zwróciło uwagi. Ewentualnie są łatwe, ale pan P. wymyśla sobie, że nazwa MALT jest nieprawidłowa i nie uznaje odpowiedzi :P
Na szczęście panu P. nie podoba się polityka uczelni, która już biedne małe drugoroczniaki skazuje na to piekiełko i w ramach protestu nie chce prowadzić zajęć. W przypadku naszego rocznika zwykle przychodził na zajęcia czwartego roku a nas omijał szerokim łukiem :D Mieliśmy przyjemność spędzenia z nim czasu dopiero na trzecim roku, pod sam koniec semestru.
Kartkówki na zajęciach są raczej łatwe. Nie trzeba dużo umieć. Na drugim roku sporo zdałam dzięki prelekcjom przed ćwiczeniami, współpracy z sąsiadami i wielkiemu szczęściu. Na trzecim roku miałam dużo więcej czasu i uczyłam się porządnie. Potem pierwszy semestr nadrobiłam w tydzień :P I też się da! :D
Po kilku tygodniach katedra organizuje kolosa. Na drugim roku żadnego nie zdałam w pierwszym terminie :P Na pierwszy się obryłam, ale i tak oblałam, na kolejnych terminach powtarzali większość pytań, więc nie bardzo miałam motywację do systematycznej nauki. Uczyłam się tylko szkiełek. U nas pokazywali je w formie prezentacji na auli. Zdjęcia można było wcześniej znaleźć przeszukując Internety.

Patomorfologii można uczyć się z wielu źródeł. Mi najlepiej było czytać Robinsa i uzupełniać o wiadomości z prelekcji. Gdy brakowało czasu i przed samym egzaminem sięgałam po opracowanie Robinsa (też mam w formie elektronicznej, ale krąży na chomiku). Stachury nigdy nie miałam w łapkach, podobnie uczelnianych skryptów, więc nie będę się o nich wypowiadać.


Trzeba to po prostu przetrwać. Wątpię czy istnieją ludzie, którzy lubią uczyć się wyglądu makro i mikroskopowego różnych guzów, ale czasami można w tym spisie bzdur znaleźć coś interesującego. Powodzenia! :)

88 komentarzy:

  1. ja bym chciała na maila jeśli można ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie piszesz; )
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Cię czytam, to trochę żałuję, że nie poszłam na lek. Pocieszam się myślą, że wszystko ma swoje lepsze i gorsze strony. :) Tak fajnie poczytać o czymś pokrewnym, ale jednak innym.
    Powodzenia w następnym semestrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jak już przeżyłam patomorfe i farme to już było tylko lepiej :) Wytrwałości i powodzenia w nowym semestrze :) Zapraszam do siebie na nowy post: http://striveforperfectionblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam Twojego bloga od pewnego czasu i naprawdę, z każdym nowym postem chcę iść na ten sam kierunek co Ty.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzi konkretny wpis dobra robota ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię czytać o zmaganiach z medycyną. Pozdrawiam autora ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kuję ostro do matury, żeby móc dostać się na medycynę. Czasem tylko odrywam się od książek, żeby wpaść na bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obserwuję twoje studia medyczne, a to cenna i ciekawa rzecz.Jestem już po trzydziestce, ale zamierzam walczyć o indeks studenta medycyny. Chociaż raz, żeby potem nie żałować że czegoś ważnego w życiu nie zrobiłem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawe wpisy. Fajnie tak poznać studia medyczne od kuchni :)

    OdpowiedzUsuń
  11. I pomyśleć że kiedyś otarłem się niemal o te studia...ehhh

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję "awansu" na kolejny semestr :) brawo - jakoś dotrwasz do wakacji, minie szybciej niż myślisz :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jednak medycyna to ciężki kierunek...

    OdpowiedzUsuń
  14. Medycyna powinna być ciężka :) w końcu nie chcemy niedouczonych lekarzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, zgadzam się ;) Chociaż u mnie w przychodni nie brakuje lekarzy, którzy studia chyba na ściągach je pokończyli..
      A Tobie gratuluje, oby dobrze dalej szło!

      Usuń
    2. Też się z tym zgadzam :) u mnie w przychodni lekarka nawet skierowania nie potrafi poprawnie wypisać, nie wiem jakim cudem przeszła przez te studia!

      Usuń
  15. Super blog;) sama nigdy nie miałam styczność z patomorfologią na przykład, ale przeczytałam z ciekawością;) Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo fajnie się czyta tego bloga :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba nie mogłabym być studentem medycyny, jak tak czytam Twojego bloga;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Medycyna to ciężki kawałek chleba. Także podziwiam i życzę powodzenia w dalszym studiowaniu!

    OdpowiedzUsuń
  19. Trzeba mieć w sobie wiele samozaparcia, żeby ukończyć AM

    OdpowiedzUsuń
  20. Super blog, bardzo mi się podoba, ciekawie się czyta;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawy wpis, serio! Czekam na kolejne a tu taka długa przerwa...?

    OdpowiedzUsuń
  22. Hmm coś ostatnio nie ma nowych wpisów...

    OdpowiedzUsuń
  23. Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga, może kiedy zda już maturę wybierze się na medycynę :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Medycyna to mój cel na przyszły rok :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo fajnie się czyta Twoje wpisy, są bardzo ciekawe :)
    ZAPRASZAM na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak zaluje, ze nie poszlam na medycyne... :(

    OdpowiedzUsuń
  27. Wpisy takie jak ten utwierdzaja mnie, ze mimo wszystko dobrze, ze wybralam medycyne;p

    OdpowiedzUsuń
  28. Teraz rozumiem strach mojej cory przed medycyna...

    OdpowiedzUsuń
  29. A ja idę i się nie boję ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. swietny wpis, czekamy na wiecej, tez kiedys marzyłem o medycynie.... ale nei wyszlo wiec zostalo mi tylko czytanie o przygodach innych

    OdpowiedzUsuń
  31. Fajnie się czyta :) Też w LO myślałam o medycynie, ale okazało się że fizyka i chemia mnie przerastają ;) ale z przyjemnością czytam Twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Trzeba mieć szacunek do tych, którzy kończą medycynę...bardzo trudny kierunek

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie ma co ukrywać, że medycyna jest bardzo wymagającym kierunkiem. Wymaga dużo determinacji i zaangażowania. Życzę powodzenia w dalszej walce o tytuł lekarza.

    OdpowiedzUsuń
  34. Dobry tekst, będę tu zaglądał. Doktor P. był straszny, potwierdzam. Nigdy więcej patomorfy!
    P.S. Studiujemy razem na roku :P

    OdpowiedzUsuń
  35. Strasznie ciekawy blog! Tym bardziej dla kogoś, kto jest przed wyborem studiów, ale ciągnie go medycyna. Czy kiedykolwiek żałowałaś, że wybrałaś akurat ten kierunek?
    I czy faktycznie jest bardzo ciężko?

    Zapraszam
    http://poetycka-materia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja tej patomorfologii nie ogarniam za nic... Chciało się studiować a teraz nie wiem czy to był taki dobry pomysł bo to jest tak pomieszane że szok.

    OdpowiedzUsuń
  37. Czy można się spodziewać nowych wpisów?

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo fajnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  39. super, super, a co dalej czemu taka cisza do miesięcy :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Patomorfologia we wrześniu u mnie zapowiada się równie fascynująco. Hmm, może też dam radę. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  41. Witam wi ektoś może czemu nie ma artykułów od jakiegoś czasu ? :( ogromna szkoda bo naprawdę dobrze się to czytało.

    OdpowiedzUsuń
  42. Bardzo dobry blog, będe śledziła :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Czytam cię od dłuższego czasu, lubię wiedzieć, co mnie czeka za 2 lata :D Studiujemy na tej samej uczelni. A ja, mimo że idę teraz za 2 rok, już słyszałam o panu J.P niejedną historię...
    www.malinowa-medycyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  44. Medycyna jest fascynująca. Sama nigdy nie myślałam o tym, żeby wybrać się na te studia, ale bardzo lubię słuchać opowieści znajomych. A notatki ze swoich studiów schowałam w szafie i nie wyrzucę nigdy. :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Medycyna faktycznie jest fascynująca.....dobrze, że mamy fantastycznych lekarzy z powołania: http://www.katowiceginekolog.com/art_endometrioza.html

    OdpowiedzUsuń
  46. Ja na patomorfologii poleglam, najchętniej to bym zapomniała o tym etapie w moim życiu, koszmar!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  47. Cięzki przedmiot ja przez niego nie miałem czasu na biochemię i resztę, mogli by zbastować z tym a słyszałam na innych wydziałach mieli taki luz na tym kierunku

    OdpowiedzUsuń
  48. Zazdroszczę zdolności do takich studiów.. Ja nie dałabym rady :(

    OdpowiedzUsuń
  49. Świetnie się czyta ten twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Rzeczywiście ciekawy blog. Szkoda, że nie jest aktualizowany.

    OdpowiedzUsuń
  51. przydałby się wpis po wakacjach :) jak tam sesja...

    OdpowiedzUsuń
  52. Po przeczytaniu Twoich postów od razu jakoś mniej się boję. Skoro tyle osób daje sobie z tym radę, to czemu ja nie miałabym dać ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. A kiedy będzie świeży wpis? Będzie?

    OdpowiedzUsuń
  54. Nie wiem jak ludzie mogą pracować w takich zawodach ja jak zobaczę krew to już czuje się źle jakbym miał zemdleć :/

    OdpowiedzUsuń
  55. Bardzo proszę o nowe wpisy!! Jestem od nich uzależniona ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. Uzalezniona ? To udaj się na leczenie hehe żart:D Pewnie już nic nie bedzie niestety:( Ale co zrobić , można miec tylko nadzieje.

    OdpowiedzUsuń
  57. Szkoda, że blog został zapomniany, ale myślę, że informacje zawarte w poprzednich postach starczą mi aby wiedzieć czego się spodziewać na studiach :)

    OdpowiedzUsuń
  58. edukuj się edukuj przyda się kolejny przydatny lekarz w naszym kraju bo większość wyjeżdża poza granice i tam zarabia mega dużo.

    OdpowiedzUsuń
  59. Chciałbym iść na medycynę, chociaż wiem ze trzeba miec bardzo dobre wyniki, jestem w ostatniej klasie może się uda ;)

    OdpowiedzUsuń
  60. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  61. Za rok idę na medycynę, oczywiście jeśli uda mi się dobrze zdać maturę. Chodzę na zajęcia przygotowujące do matury na medycynę. Trzymajcie kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Super blog :) Dlaczego już nie piszesz? :(

    OdpowiedzUsuń
  63. Szkoda, że tak tu ucichło. Ale ja nadal tu zaglądam od czasu do czasu i mam nadzieję, że coś się tu kiedyś pojawi :-)

    OdpowiedzUsuń
  64. przydałby się jakiś wpis, blog ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  65. Chyba studiowanie medycznych kierunków nie jest takie trudne, ale żmudne. Mój znajomy przesiadywał sporo czasu nad książkami, ale jego kolega z kierunku z lepszymi ocenami już nie, więc zależy to od zdolności do nauki.

    OdpowiedzUsuń
  66. Halo! Halo!

    Gdzie jesteś? Czyżby to koniec? :(

    OdpowiedzUsuń
  67. Bardzo przyjazny blog.
    Pisany w fajnym stylu.

    Liczę, że będzie go można jeszcze czytać.
    No i chyba, nie tylko ja.
    Wiele osób powyżej także.

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Wspaniały blog. Pomógł mi przygotować się psychicznie na trudy związane z kierunkiem medycznym ;-) Szkoda, że blog umarł, bo wpisy bardzo fajnie się czytało

    OdpowiedzUsuń
  69. O, z rozrzewnieniem wspominam swoje studiowanie :)

    OdpowiedzUsuń