Witam wszystkich w szóstym semestrze mojego studiowania. Sesja została pomyślnie zakończona i mogłam się cieszyć szalonym TYGODNIEM ferii! Kiedy następne wolne? Jak dotrwam? :<
Sporo osób pytało mnie o patomorfologię, więc postanowiłam zbiorczo odpowiedzieć w poście. Szczerze mówiąc wcale się z tym przedmiotem nie polubiliśmy i bardzo cieszę się, że moja przygoda z nim dobiegła końca.
Na drugim roku zajęcia nie były zblokowane. Ćwiczenia odbywały się tydzień w tydzień, bez wytchnienia. Było to dla mnie normą, dopiero na trzecim roku poczułam się jak w raju, mając czas się na nią uczyć. Wcześniej moją energię pochłaniała biochemia i fizjologia, dla pato już nie starczało sił. Podobnie jak na immunologię, której uczyłam się z ostatecznego przymusu.
Pewnie najbardziej interesują Was pierwsze zajęcia. Później już sami zorientujecie się co i jak. O ile dobrze pamiętam na początku nie było zaliczenia, za tydzień czekały nas dwie kartkówki. Ćwiczenia zawsze zaczynają się prezentacją, którą prowadzi któryś z pracowników. Nikt wtedy nie pyta, warto na niej uważać. Sporo można się nauczyć nawet bez wcześniejszego zajrzenia do książki. Oczywiście większość jest spisana(jeśli ktoś ma ochotę, mogę wysłać na maila, bo chyba jeszcze nie usunęłam ich z komputera w popatologicznym szale niszczenia wszystkiego z patomorfą związanego). Można przejrzeć je dzień wcześniej co warto zrobić do niektórych tematów, bo wiadomości są czasem zupełnie inne. Wiadomo też na co zwrócić uwagę przy czytaniu Robbinsa.
Po prelekcji, na której wszystkie grupy gniotą się na jednej sali następuje pół godzinna przerwa. Można w jej trakcie się douczyć, zjeść coś i pełnym sił wrócić przed mikroskopy oglądać preparaty. Trochę jak na histologii tylko mniej pilnują czy ktoś robi rysunki. No i nikt nie omawia preparatów…
Gdzieś w trakcie drugiej części zajęć odbywa się kartkówka. Czasem jedna osoba dyktuje pytania, czasem każdy asystent dyktuje swojej grupie. Tu już wszystko zależy od szczęścia. Jeśli trafi się do pana P. to z góry jest się skazanym na porażkę. Dla niego 100% to trzy, a jakikolwiek błąd to dwa. Zwykle jego pytań po prostu się nie rozumie, czasem są tak bzdurne i o głupoty, że nawet się na to podczas czytania nie zwróciło uwagi. Ewentualnie są łatwe, ale pan P. wymyśla sobie, że nazwa MALT jest nieprawidłowa i nie uznaje odpowiedzi :P
Na szczęście panu P. nie podoba się polityka uczelni, która już biedne małe drugoroczniaki skazuje na to piekiełko i w ramach protestu nie chce prowadzić zajęć. W przypadku naszego rocznika zwykle przychodził na zajęcia czwartego roku a nas omijał szerokim łukiem :D Mieliśmy przyjemność spędzenia z nim czasu dopiero na trzecim roku, pod sam koniec semestru.
Kartkówki na zajęciach są raczej łatwe. Nie trzeba dużo umieć. Na drugim roku sporo zdałam dzięki prelekcjom przed ćwiczeniami, współpracy z sąsiadami i wielkiemu szczęściu. Na trzecim roku miałam dużo więcej czasu i uczyłam się porządnie. Potem pierwszy semestr nadrobiłam w tydzień :P I też się da! :D
Po kilku tygodniach katedra organizuje kolosa. Na drugim roku żadnego nie zdałam w pierwszym terminie :P Na pierwszy się obryłam, ale i tak oblałam, na kolejnych terminach powtarzali większość pytań, więc nie bardzo miałam motywację do systematycznej nauki. Uczyłam się tylko szkiełek. U nas pokazywali je w formie prezentacji na auli. Zdjęcia można było wcześniej znaleźć przeszukując Internety.
Patomorfologii można uczyć się z wielu źródeł. Mi najlepiej było czytać Robinsa i uzupełniać o wiadomości z prelekcji. Gdy brakowało czasu i przed samym egzaminem sięgałam po opracowanie Robinsa (też mam w formie elektronicznej, ale krąży na chomiku). Stachury nigdy nie miałam w łapkach, podobnie uczelnianych skryptów, więc nie będę się o nich wypowiadać.
Trzeba to po prostu przetrwać. Wątpię czy istnieją ludzie, którzy lubią uczyć się wyglądu makro i mikroskopowego różnych guzów, ale czasami można w tym spisie bzdur znaleźć coś interesującego. Powodzenia! :)
ja bym chciała na maila jeśli można ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Jak Cię czytam, to trochę żałuję, że nie poszłam na lek. Pocieszam się myślą, że wszystko ma swoje lepsze i gorsze strony. :) Tak fajnie poczytać o czymś pokrewnym, ale jednak innym.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w następnym semestrze! :)
Ja jak już przeżyłam patomorfe i farme to już było tylko lepiej :) Wytrwałości i powodzenia w nowym semestrze :) Zapraszam do siebie na nowy post: http://striveforperfectionblog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od pewnego czasu i naprawdę, z każdym nowym postem chcę iść na ten sam kierunek co Ty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzi konkretny wpis dobra robota ;)
OdpowiedzUsuńLubię czytać o zmaganiach z medycyną. Pozdrawiam autora ;)
OdpowiedzUsuńKuję ostro do matury, żeby móc dostać się na medycynę. Czasem tylko odrywam się od książek, żeby wpaść na bloga ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję twoje studia medyczne, a to cenna i ciekawa rzecz.Jestem już po trzydziestce, ale zamierzam walczyć o indeks studenta medycyny. Chociaż raz, żeby potem nie żałować że czegoś ważnego w życiu nie zrobiłem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe wpisy. Fajnie tak poznać studia medyczne od kuchni :)
OdpowiedzUsuńI pomyśleć że kiedyś otarłem się niemal o te studia...ehhh
OdpowiedzUsuńGratuluję "awansu" na kolejny semestr :) brawo - jakoś dotrwasz do wakacji, minie szybciej niż myślisz :)
OdpowiedzUsuńJednak medycyna to ciężki kierunek...
OdpowiedzUsuńMedycyna powinna być ciężka :) w końcu nie chcemy niedouczonych lekarzy
OdpowiedzUsuńDokładnie, zgadzam się ;) Chociaż u mnie w przychodni nie brakuje lekarzy, którzy studia chyba na ściągach je pokończyli..
UsuńA Tobie gratuluje, oby dobrze dalej szło!
Też się z tym zgadzam :) u mnie w przychodni lekarka nawet skierowania nie potrafi poprawnie wypisać, nie wiem jakim cudem przeszła przez te studia!
UsuńSuper blog;) sama nigdy nie miałam styczność z patomorfologią na przykład, ale przeczytałam z ciekawością;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się czyta tego bloga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba nie mogłabym być studentem medycyny, jak tak czytam Twojego bloga;)
OdpowiedzUsuńMedycyna to ciężki kawałek chleba. Także podziwiam i życzę powodzenia w dalszym studiowaniu!
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć w sobie wiele samozaparcia, żeby ukończyć AM
OdpowiedzUsuńSuper blog, bardzo mi się podoba, ciekawie się czyta;)
OdpowiedzUsuńSuper tekst, tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz;)
OdpowiedzUsuńsuper materiał:)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, serio! Czekam na kolejne a tu taka długa przerwa...?
OdpowiedzUsuńSuper wpis! Pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie!
UsuńHmm coś ostatnio nie ma nowych wpisów...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na Twojego bloga, może kiedy zda już maturę wybierze się na medycynę :-)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie nowy wpis?
OdpowiedzUsuńMedycyna to mój cel na przyszły rok :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się czyta Twoje wpisy, są bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM na mojego bloga :)
Tak zaluje, ze nie poszlam na medycyne... :(
OdpowiedzUsuńWpisy takie jak ten utwierdzaja mnie, ze mimo wszystko dobrze, ze wybralam medycyne;p
OdpowiedzUsuńTeraz rozumiem strach mojej cory przed medycyna...
OdpowiedzUsuńA ja idę i się nie boję ;)
OdpowiedzUsuńczekamy na wpisy! :P
OdpowiedzUsuńswietny wpis, czekamy na wiecej, tez kiedys marzyłem o medycynie.... ale nei wyszlo wiec zostalo mi tylko czytanie o przygodach innych
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta :) Też w LO myślałam o medycynie, ale okazało się że fizyka i chemia mnie przerastają ;) ale z przyjemnością czytam Twój blog :)
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć szacunek do tych, którzy kończą medycynę...bardzo trudny kierunek
OdpowiedzUsuńNie ma co ukrywać, że medycyna jest bardzo wymagającym kierunkiem. Wymaga dużo determinacji i zaangażowania. Życzę powodzenia w dalszej walce o tytuł lekarza.
OdpowiedzUsuńDobry tekst, będę tu zaglądał. Doktor P. był straszny, potwierdzam. Nigdy więcej patomorfy!
OdpowiedzUsuńP.S. Studiujemy razem na roku :P
Ciekawy blog!!
OdpowiedzUsuńStrasznie ciekawy blog! Tym bardziej dla kogoś, kto jest przed wyborem studiów, ale ciągnie go medycyna. Czy kiedykolwiek żałowałaś, że wybrałaś akurat ten kierunek?
OdpowiedzUsuńI czy faktycznie jest bardzo ciężko?
•
Zapraszam
http://poetycka-materia.blogspot.com/
Ja tej patomorfologii nie ogarniam za nic... Chciało się studiować a teraz nie wiem czy to był taki dobry pomysł bo to jest tak pomieszane że szok.
OdpowiedzUsuńCzy można się spodziewać nowych wpisów?
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńMedycyna to mój cel :)
OdpowiedzUsuńsuper, super, a co dalej czemu taka cisza do miesięcy :)
OdpowiedzUsuńPatomorfologia we wrześniu u mnie zapowiada się równie fascynująco. Hmm, może też dam radę. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńWitam wi ektoś może czemu nie ma artykułów od jakiegoś czasu ? :( ogromna szkoda bo naprawdę dobrze się to czytało.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry blog, będe śledziła :)
OdpowiedzUsuńSuper się czyta, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na więcej, pozdr :)
OdpowiedzUsuńCzytam cię od dłuższego czasu, lubię wiedzieć, co mnie czeka za 2 lata :D Studiujemy na tej samej uczelni. A ja, mimo że idę teraz za 2 rok, już słyszałam o panu J.P niejedną historię...
OdpowiedzUsuńwww.malinowa-medycyna.blogspot.com
Medycyna jest fascynująca. Sama nigdy nie myślałam o tym, żeby wybrać się na te studia, ale bardzo lubię słuchać opowieści znajomych. A notatki ze swoich studiów schowałam w szafie i nie wyrzucę nigdy. :)
OdpowiedzUsuńMedycyna faktycznie jest fascynująca.....dobrze, że mamy fantastycznych lekarzy z powołania: http://www.katowiceginekolog.com/art_endometrioza.html
OdpowiedzUsuńJa na patomorfologii poleglam, najchętniej to bym zapomniała o tym etapie w moim życiu, koszmar!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo spucio
OdpowiedzUsuńCięzki przedmiot ja przez niego nie miałem czasu na biochemię i resztę, mogli by zbastować z tym a słyszałam na innych wydziałach mieli taki luz na tym kierunku
OdpowiedzUsuńZazdroszczę zdolności do takich studiów.. Ja nie dałabym rady :(
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta ten twój blog :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ciekawy blog. Szkoda, że nie jest aktualizowany.
OdpowiedzUsuńprzydałby się wpis po wakacjach :) jak tam sesja...
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twoich postów od razu jakoś mniej się boję. Skoro tyle osób daje sobie z tym radę, to czemu ja nie miałabym dać ;)
OdpowiedzUsuńA kiedy będzie świeży wpis? Będzie?
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ludzie mogą pracować w takich zawodach ja jak zobaczę krew to już czuje się źle jakbym miał zemdleć :/
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o nowe wpisy!! Jestem od nich uzależniona ;)
OdpowiedzUsuńUzalezniona ? To udaj się na leczenie hehe żart:D Pewnie już nic nie bedzie niestety:( Ale co zrobić , można miec tylko nadzieje.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że blog został zapomniany, ale myślę, że informacje zawarte w poprzednich postach starczą mi aby wiedzieć czego się spodziewać na studiach :)
OdpowiedzUsuńedukuj się edukuj przyda się kolejny przydatny lekarz w naszym kraju bo większość wyjeżdża poza granice i tam zarabia mega dużo.
OdpowiedzUsuńChciałbym iść na medycynę, chociaż wiem ze trzeba miec bardzo dobre wyniki, jestem w ostatniej klasie może się uda ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMedycyna to jest to !!!
OdpowiedzUsuńZa rok idę na medycynę, oczywiście jeśli uda mi się dobrze zdać maturę. Chodzę na zajęcia przygotowujące do matury na medycynę. Trzymajcie kciuki :)
OdpowiedzUsuńSuper blog :) Dlaczego już nie piszesz? :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak tu ucichło. Ale ja nadal tu zaglądam od czasu do czasu i mam nadzieję, że coś się tu kiedyś pojawi :-)
OdpowiedzUsuńprzydałby się jakiś wpis, blog ciekawy :)
OdpowiedzUsuńbrzmi groźnie :)
OdpowiedzUsuńChyba studiowanie medycznych kierunków nie jest takie trudne, ale żmudne. Mój znajomy przesiadywał sporo czasu nad książkami, ale jego kolega z kierunku z lepszymi ocenami już nie, więc zależy to od zdolności do nauki.
OdpowiedzUsuńHalo! Halo!
OdpowiedzUsuńGdzie jesteś? Czyżby to koniec? :(
Tęsknię ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjazny blog.
OdpowiedzUsuńPisany w fajnym stylu.
Liczę, że będzie go można jeszcze czytać.
No i chyba, nie tylko ja.
Wiele osób powyżej także.
Pozdrawiam ciepło :)
Wspaniały blog. Pomógł mi przygotować się psychicznie na trudy związane z kierunkiem medycznym ;-) Szkoda, że blog umarł, bo wpisy bardzo fajnie się czytało
OdpowiedzUsuńO, z rozrzewnieniem wspominam swoje studiowanie :)
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuń