Pokazywanie postów oznaczonych etykietą III ROK. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą III ROK. Pokaż wszystkie posty

piątek, 20 lutego 2015

62) Patomorfologia

Witam wszystkich w szóstym semestrze mojego studiowania. Sesja została pomyślnie zakończona i mogłam się cieszyć szalonym TYGODNIEM ferii! Kiedy następne wolne? Jak dotrwam? :<

Sporo osób pytało mnie o patomorfologię, więc postanowiłam zbiorczo odpowiedzieć w poście. Szczerze mówiąc wcale się z tym przedmiotem nie polubiliśmy i bardzo cieszę się, że moja przygoda z nim dobiegła końca.

środa, 7 stycznia 2015

61) 2015!

Po tych długich tygodniach leniuchowania gwałtownie wróciłam do rzeczywistości. Jak wiadro lodowatej wody był ten mój powrót! Dosłownie. Farma i to od razu trzy zaliczenia, semestralka z patomorfy, miliony szkiełek, mnóstwo stron Robbinsa… A ponieważ nauki mnóstwo, a czasu coraz mniej postanowiłam dodać coś jeszcze na bloga :D

To pierwszy post Nowego Roku! Zrobiłam mnóstwo postanowień. Zrezygnowałam z tych corocznych, których i tak nigdy nie udaje mi się spełniać. Skoro od dwóch lat nie wróciłam do biegania to już chyba tego nie zrobię :P

wtorek, 30 grudnia 2014

60) pytania od czytelników cz.2

Post specjalnie dla K. :)

1) Jak wygląda nauka języka na studiach?
Mogę wypowiadać się tylko o mojej uczelni. Na początku roku dostaliśmy ankietę, w której mogliśmy wybrać i język i jego poziom. Potem okazało się, że zbyt mało osób zadeklarowało chęć nauki niemieckiego/francuskiego/włoskiego itd. więc nie utworzono takich grup. Część osób w Twojej sytuacji po prostu się przystosowała. Jedna koleżanka poprosiła o przeniesienie języka na trzeci semestr. Przez wakacje chciała pójść na jakiś kurs, aby podszkolić swoje umiejętności :)
Powiem też jeszcze, że angielskim nie trzeba się przejmować. Liczy się głównie wykucie medycznych słówek, minimum gramatyki. Jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś wyleciał przez język (chociaż sama byłam blisko, bo bardzo się ze swoją prowadzącą nie polubiłyśmy :D)

środa, 3 grudnia 2014

59) Twardy pacjent

Spodobała mi się pediatria. Pierwszy dzień spędziłyśmy w naszej pięcioosobowej sekcji na oddziale gastrologicznym. Początkowo zbierałyśmy wywiad i badałyśmy 17-latków. Nie wrzucili nas na głęboką wodę. Ta część była bardzo sympatyczna, dzieciaki były pozytywnie nastawione, chętnie pozwalały się osłuchiwać, opukiwać i dotykać. Miło się z nimi rozmawiało, sporo czasu spędziłyśmy na ich salach.

piątek, 21 listopada 2014

58) Patofizjologia

Relacja z kolejnego bloku :D! Już zdecydowanie lepiej, wszystko logiczne, mniej wkuwania, więcej rozumowania. Gdyby tylko ocenianie było sprawiedliwe to już w ogóle byłoby super. Przed patofizjologią miałam tydzień wolnego, który spędziłam w domu. Cudowny tydzień wysypiania się, obiadków mamy, długich spacerów, mnóstwa filmów i leniuchowania z Moim K. Oczywiście zero nauki, więc kolejne dni były wypełnione przeglądaniem Szczeklika, Zahorskiej, robieniem notatek i wlewania w siebie litrów kawy. Dobrze, że żabka wie kiedy robić promocje na energetyki :)
Same zajęcia to nic specjalnego, poznałam profesora, na którym nie zrobiłam raczej dobrego wrażenia, nie rozumiejąc jego pytań. Ale mówił całkiem ciekawie. Zresztą spać się nie dało, bo ciągle zadawał pytania i trzeba było uważnie słuchać.
Miałam też kolejne spotkanie z panią profesor, która kolejny raz pochwaliła się własnym rozdziałem w medycznej biblii i ogólnie swoją zajebistością. 
Zaliczenie składało się z dwóch części: ustnej i pisemnej. Nie będę się wypowiadała na temat sprawiedliwości tej odpowiedzi, bo to za świeża sprawa i wciąż mnie to boli :D 


Zostałam członkiem Koła Naukowego. W jego ramach możemy przychodzić na dyżury, uczestniczyć w operacjach i jeśli ktoś ma ochotę pisać pracę naukową. Chętnych jest tyle, że ciężko się do szpitala dopchać i na razie byłam jedynie raz. I to w czasie kiedy nie byłam w najlepszej formie fizycznej i chyba ze trzy razy musiałam wyjść z bloku :<

wtorek, 28 października 2014

57) Patomorfologia

Im więcej czasu z nią spędzam tym bardziej jej nie znoszę. Cieszę się, że moja przygoda z tym przedmiotem kończy się po tym semestrze. Jeszcze tylko dwa bloki - 8 dni - 32 godziny zajęć.
Nie lubię się patomorfy uczyć. Irytuje mnie wkuwanie na pamięć obrazów spod mikroskopu, cech charakterystycznych komórek i tkanek w konkretnym schorzeniu. Dla mnie wszystko ma atypowe komórki z hiperchromatycznymi jądrami oraz widocznymi jąderkami, obserwuje się liczne mitozy.
Nie lubię na patomorfologii prelekcji. Wcześniejsze grupy i tak robią im zdjęcia, kolejne przepisują, a my gotowe drukujemy :P Gdyby asystenci dodawali na nich coś od siebie to nie traciłabym tyle swojego czasu. Zazwyczaj jest nudno, ale zdarzają się ludzie z pasją, których całkiem przyjemnie się słucha. Na przykład pan patomorfolog i pediatra jednocześnie ( bardzo pasujące do siebie specjalizacje:)) mówił tak ciekawie, że nawet nie zauważyłam kiedy minęły dwie godziny. Ale może to dlatego, że nie podał żadnego obrazu mikro i makro!
Nie lubię też na patomorfie oglądać szkiełek. Jeśli jestem przygotowana, co w zeszłym semestrze było rzadkością to czasem wyniosę coś z ćwiczeń. Mimo to nie wyobrażam sobie zaliczenia i rozpoznawania wszystkich tych preparatów. Po kilkanaście z danego bloku – okey! Ale nie wszystkie na raz :(

piątek, 17 października 2014

56) Interna

Rozpoczęłam trzeci rok!
Podoba mi się bardzo. Zajęcia odbywają się w blokach, na większość z nich nie trzeba się przygotowywać. W rezultacie mam mnóstwo wolnego czasu i brak pomysłów jak go wykorzystać. Wciąż mam wrażenie, że to jakaś pułapka i niedługo znowu będę wlewać w siebie litry kawy i wkuwać głupoty do późnej nocy. W końcu do tego mnie te pierwsze dwa lata przyzwyczaiły…