Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemyślenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemyślenia. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 stycznia 2015

61) 2015!

Po tych długich tygodniach leniuchowania gwałtownie wróciłam do rzeczywistości. Jak wiadro lodowatej wody był ten mój powrót! Dosłownie. Farma i to od razu trzy zaliczenia, semestralka z patomorfy, miliony szkiełek, mnóstwo stron Robbinsa… A ponieważ nauki mnóstwo, a czasu coraz mniej postanowiłam dodać coś jeszcze na bloga :D

To pierwszy post Nowego Roku! Zrobiłam mnóstwo postanowień. Zrezygnowałam z tych corocznych, których i tak nigdy nie udaje mi się spełniać. Skoro od dwóch lat nie wróciłam do biegania to już chyba tego nie zrobię :P

czwartek, 22 maja 2014

53) Sesja numer cztery

Obiecałam, że wstawię coś jak tylko nadrobię zaległości. Nie nadrobiłam :P Ale ponieważ nauki dużo, a chęci mało, postanowiłam zajrzeć tutaj na chwilkę. Motywacji nie przybyło, więc zostałam na dłużej. Nawet udało mi się skończyć męczoną od kilku dni notkę.

W tym tygodniu pożegnałam się (mam nadzieję) z ćwiczeniami z biochemii. Oczywiście zakończenie nie mogło przebiec bezboleśnie. Ulałam bieżący temat. Egzamin praktyczny zaczyna się od poniedziałku, więc mogę pożegnać się z pierwszą turą. No chyba, że pan docent jednak znajdzie chwilę, aby mnie przepytać. Jestem trochę zła na niego i siebie, bo zależało mi na tym, żeby mieć to jak najszybciej z głowy. Docent po prostu nie mógł znieść myśli, że to nasze ostatnie spotkanie i musiał wymyślić coś żeby ponownie mnie zobaczyć!

niedziela, 20 kwietnia 2014

52) Święta

Coraz rzadziej zaglądam na bloga. Wcześniej nawet gdy brakowało czasu na napisanie notki to regularnie odpisywałam na komentarze i maile. Teraz wpadam tu kiedy przypadkowo kliknę zakładkę lub przejrzę całą facebookową tablicę a uczyć wciąż mi się nie chce. Wstyd mi się zrobiło, ponieważ niedawno spojrzałam na liczbę odwiedzin mojego internetowego kącika. Prawie przegapiłam 50 000! Chciałam Wam bardzo podziękować za Waszą obecność, bo to motywuje, wpędza w słuszne poczucie winy i zmusza do pisania kolejnych postów :D

piątek, 10 stycznia 2014

46) Pytania od czytelników cz.1

1) „Co Tobą kierowało podczas wyboru kierunku studiów? Kiedy podjęłaś decyzję? Czy od dziecka wiedziałaś, że chcesz zostać lekarzem?”
W moim przypadku myśl o medycynie przewijała się w głowie już od wczesnego dzieciństwa. Na początku były to niezobowiązujące pomysły. Poważnie zaczęłam o tym myśleć dopiero w gimnazjum, gdy trafiłam do szpitala. Spodobała mi się praca lekarza, całe życie szpitala. Do tego zawsze byłam bardzo ambitna, musiałam wybrać sobie jakiś „elitarny” kierunek. Przed maturą wydawało mi się, że medycynę mogą studiować sami geniusze i bardzo chciałam dążyć do tego, żeby stać się jednym z nich. No i ten kierunek idealnie zgadza się z moimi zainteresowaniami. Zawsze lubiłam biologię i chemię, nie męczyłam się aż tak bardzo nauką do matury, bo temat mnie nie nudził.
Oczywiście chciałabym też swoją pracą nieść pomoc innym. Uczę się, najczęściej sprawia mi to przyjemność, a fakt, że od mojej wiedzy będzie zależeć życie i zdrowie wielu ludzi przeraża i motywuje do nauki.
Jakoś nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie.

2) „Jestem dopiero w liceum. Bardzo chciałabym/chciałbym dostać się na medycynę, ale boję się, że nie dam rady zdać tak wysoko matury. Nie jestem geniuszem i nie wystarczy gdy raz przeczytam dany temat, potrzebuje powtórek. Jak długo się uczyłaś? Czy trudno się utrzymać jeśli już się dostanę?”
Oooo! To chyba najczęstsze pytanie :D
Też się bałam. Przed dostaniem się na studia wydawało mi się, że medycynę mogą studiować tylko geniusze. Myślałam, że trudno się dostać, a jeszcze trudniej utrzymać. Ale od początku.
Biologii zaczęłam się uczyć od pierwszej klasy, ponieważ miałam zamiar brać udział w olimpiadzie. W dwa lata przerobiłam materiał do matury, znacznie go rozszerzając i w trakcie trzeciej klasy robiłam tylko powtórki i rozwiązywałam zadania. Najtrudniejsze było dla mnie trafianie w klucz, ale nawet to da się opanować.
Z chemią miałam straszny problem, ponieważ i w gimnazjum i w liceum była poprowadzona tragicznie i nawet pomimo moich chęci nie mogłam za dużo wynieść z lekcji. W trzeciej klasie zdecydowałam się na korepetycje i razem z wspaniałą D. nadrobiłam cały materiał, zaczęłam wymiatać. Przerobiłam pełno zadań, kosztowało mnie to mnóstwo pracy, ale opłacało się.
Znam też takich, którzy nadrobili w ten sposób oba przedmioty, więc jest to możliwe.
Też nie wystarczało mi raz coś przeczytać, nie byłam geniuszem, nadrabiałam pracowitością, która moim zdaniem jest najważniejsza.
Moim zdaniem dużo trudniej jest się dostać niż utrzymać na medycynie. Matura jest tylko raz w roku, egzaminy mają po kilka terminów. Każdego tematu przy odpowiedniej motywacji można się nauczyć. Większość osób rezygnuje z własnej woli. Można się załamać kiedy nic się nie zalicza, materiału jest coraz więcej, terminy się nakładają, nie ma czasu na naukę i sen, ale z każdej sytuacji można wyjść. Mam na to żywe przykłady :D Osoby, które zostały zmuszone do powtarzania roku naprawdę nic nie robiły. Jeśli ktoś chce i się uczy to jestem pewna, że sobie poradzi :)!

3) „Z czego uczyłaś się do matury?”

O tym już kiedyś pisałam ;)

wtorek, 7 stycznia 2014

45) Święta, święta i po świętach :(

Nawet nie wiecie jak bardzo było mi potrzebne słodkie lenistwo. Nie otworzyłam żadnej książki. Zamiast tego odmóżdżam się w każdy możliwy sposób. Najchętniej całe dni przeleżałabym w łóżku z laptopem, gorącą herbatą i grałabym w simsy, zjadając to co zostało ze świątecznych ciast. Dobrze, że mam Q, który czasem wyciąga mnie spod kołdry i zmusza do jakiejś aktywności ^^. A zresztą nawet gdy pomaga mi w nic nie robieniu nie mam uciążliwego poczucia marnowania wolnego czasu, które prześladuje mnie gdy za długo nie sprawdzam jak się miewa Konturek i Harper.

środa, 20 listopada 2013

43) pierwsze kolokwium

Ostatnio wszystkie swoje wypowiedzi zaczynam tak samo. Tym razem podobnie chciałabym przeprosić za tą długą nieobecność. Jest mi jeszcze bardziej głupio, ponieważ nawet nie mam żadnego przyzwoitego wytłumaczenia. Biochemia nie wypełniła mi w całości wolnego czasu. Mam go aż za dużo i przeszkadza mi to w systematycznej nauce, nie potrafię się zmobilizować i skoncentrować na pochłanianiu wiedzy. Nie mogę się też zabrać za dokończenie postu i głównie stąd wynika moje chwilowe zawieszenie blogowania.

niedziela, 15 września 2013

39) Jak przetrwać w Mordorze?

Wraz z nadejściem września powrócił temat studiów. Facebookowe forum odżyło, rozpoczął się strach przed sesją poprawkową. Przestałam zwracać uwagę na wyskakujące powiadomienia o wstawieniu kolejnego posta z pytaniami z histologii i zdjęciami preparatów do opisania. Na forum pierwszego roku również wybuchnęła panika. Biedni młodzi już poszukują materiałów na studia, już dopytują się o pierwsze wejściówki i sieją bardzo głupie plotki, prawie jak my rok temu :D Ogłosiłam chęć sprzedaży swoich materiałów i przy okazji porozmawiałam z wszystkimi zainteresowanymi. Ich obawy zainspirowały mnie do stworzenia poradnika jak przetrwać pierwszy tydzień w Mordorze :)

wtorek, 28 maja 2013

33) sesja is coming...

Zbliża się sesja. Wokół zaczyna panować napięta atmosfera, wszyscy denerwują się pozostałymi zaliczeniami i perspektywą zdawania egzaminów z materiału, który staraliśmy się opanować w rok. Długo nie dopuszczałam tej myśli do swojej świadomości. Delektowałam się dużą ilością wolnego czasu, którą zawdzięczam zakończeniu większości z przedmiotów. Jednak informacja o dwóch tygodniach do pierwszego z egzaminów skutecznie oderwała mnie od oglądania seriali, spania do 10, wpatrywania się w facebooka i marnowania czasu w inny sposób. 

wtorek, 21 maja 2013

32) wypadek

Zbliża się sesja. Coraz więcej spraw o niej przypomina, a czas biegnie nieubłaganie szybko. Oj, nie ukrywam, że budzi to moje przerażenie. Rozpoczął się gorący okres kolokwiów i zaliczeń, nauki na bieżąco  przybywa i nie ma kiedy wcisnąć powtórek do egzaminów. Powoli zaczynam być zmęczona i z utęsknieniem oczekuję wakacji. 

Kończą nam się poszczególne zajęcia, co w praktyce oznacza odpytywanie, kartkówki, zaliczenia. Końcowy test z diagnostyki obrazowej był łatwy, prosty i przyjemny. Prowadząca pokazywała na rzutniku zdjęcia rentgenowskie, USG, TK z zaznaczonymi szczegółami. W porównaniu do szpilek te były banalne, bardzo oczywiste i niewymagające dużej anatomicznej wiedzy. Nie trzeba było też używać łaciny/angielskiego, wystarczyły polskie nazwy. Mogę się też pożegnać z etyką lekarską, test u kierownika katedry zdany. W tym tygodniu odbędzie się też ostatnie kolokwium z anatomii.

środa, 8 maja 2013

31) The Human Body

Po tygodniu spędzonym wśród najbliższych wróciłam do Miasta Moich Studiów. Moja dzielnica powitała mnie zielonymi listkami na drzewach, bujną trawą, kwitnącymi kwiatami, pięknym słońcem i muszę przyznać, że powoli zaczyna mi się tutaj podobać. Nawet ludzie wyszli z domu i ulice budzą się do życia. Odrobinę pomogło mi to wbić się w normalny tryb codziennej pracy, który rozstroiłam tygodniowym lenistwem. 
Na początek oblałam ostatni przewidziany na ten semestr temat z histologii. Z układem płciowym żeńskim muszę zmierzyć się ponownie w przyszłym tygodniu. Pokryje mi się to z wymaganiami na zajęcia anatomii, gdzie zaczęliśmy miednicę. Zbliża się kolejne kolokwium, w międzyczasie szykują się zaliczenia z przedmiotów, z których nie trzeba zdawać egzaminu. Diagnostyka, etyka, genetyka kliniczna, angielski, oj, przestanie być tak przyjemnie i łatwo. 

czwartek, 2 maja 2013

30) matura 2013

Na uczelni rozpoczął się gorący okres. Znajomi panikują, przeglądając anatomiczne atlasy i śpiąc z Sawickim, którego znają już na pamięć. Zaliczenia z poprzedniego semestru wciąż wiszą niektórym nad głową. A ja ściskam za nich kciuki od kilku dni przebywając w domu. Odkąd tu jestem nie otworzyłam żadnej książki, raz wyniosłam jedną do ogródka, ale na tym wszystko się skończyło. Ciągle znajduję lepsze sposoby na spędzanie wolnego czasu, nie mam kiedy się nudzić. Muszę też zepchnąć na bok moje plany obejrzenia sezonu serialu, przeczytania czegoś niemedycznego, a nawet bieganie musiałam trochę ograniczyć. Wszystko za sprawą pewnej osoby, która zabiera mi każdą wolną chwilkę za co bardzo jej dziękuję. Oczywiście postanowienia dbania o kondycję nie porzucam, chwilowo poprawiam ją innymi sposobami, a do biegania zamierzam wrócić po powrocie do Miasta Studiów.

wtorek, 23 kwietnia 2013

29) ch*jowe pytania

Czas mija mi zbyt szybko. Przybyło nauki i coraz dłuższe, słoneczne dni spędzam z Adamem i trzewiami. Po OUNie wszystko czyta się przyjemnie i nie trzeba zmuszać mózgu do zbytniego wysiłku przy zrozumieniu na przykład budowy wątroby. Wystarczy zwyczajnie wykuć. 
Wraz z nadejściem wiosny w mojej głowie pojawiło się mnóstwo pomysłów. Postanowiłam pozmieniać coś w swoim życiu i wziąć się za siebie. Razem z R. odkryłyśmy na naszej uczelni czytelnię, gdzie dużo prościej jest się skupić na nauce. W otoczeniu książek z różnych dziedzin, wśród innych uczących się studentów spędzamy codziennie po kilka godzin. Nic nas nie rozprasza i dużo szybciej udaje nam się skończyć materiał. To wielka oszczędność czasu. W swoim łóżku z otwartym facebookiem i współlokatorkami obok w kilka godzin na pewno bym się nie wyrobiła. No i mam tam szansę pooglądać dużo ciekawsze podręczniki niż Bochenek, Sawicki, Wheter, Sobotta, Drewa i inne, które męczę już prawie rok. 
Dzięki temu mogę wygospodarować trochę czasu na seriale, książki, spotkania ze znajomymi, które odciągają mnie od studiów. No dobra, to ostatnie i tak przedkładam nad wszystko inne, ale teraz mogę spędzać z nimi czas bez wyrzutów sumienia.

wtorek, 16 kwietnia 2013

28) Brzuch i miednica

Najważniejsza informacja z poprzedniego tygodnia: zdałam OUN!
Dzięki niewyobrażalnemu szczęściu, które towarzyszy mi od rozpoczęcia studiów udało mi się zaliczyć też układ moczowy z histologii i zajęcia z genetyki. OUN, do tej pory budzący w studentach wyższych lat strach i przerażenie okazał się dużo łatwiejszy niż wszyscy podejrzewaliśmy. Część pytań powtórzona z poprzedniego roku, szpilki dla idiotów, gdzie największym problemem była arteria cerebelli superior albo uncus pozwoliła na dużą zdawalność. W efekcie wieczorem najpopularniejszy wśród studentów naszej uczelni klub był zapełniony po brzegi świętującymi ludźmi. Chociaż podejrzewam, że gdyby wszystkim poszło gorzej to tłumy byłyby podobne. Na parkiecie ciężko było oddychać, nie wspominam nawet o tańczeniu. W weekend zarówno wyczerpujący tydzień jak i wyczerpującą imprezę odreagowywałam w domu, nie zaglądając do książek.

czwartek, 28 marca 2013

26) pięć

Specjalna dedykacja dla R. – mojej najwierniejszej czytelniczki, która już od tygodnia męczy mnie o nowy wpis :*!

Nie piszę, bo moje uczelniane życie wciąż jest nudne i monotonne. Przybyło nauki, ale wciąż mam mnóstwo czasu i nie spędzam całych dni nad książkami. Trzeba będzie to zmienić, bo wielkimi krokami zbliża się kolokwium z OUNu. Powoli dociera do mnie jak dużo materiału zostało mi do opanowania przed testem, ale to jeszcze nie jest wystarczająca motywacja do rozpoczęcia powtórek. Wszyscy panikują przed częścią teoretyczną, ja bardziej boję się praktycznej.

sobota, 2 marca 2013

23) wyprostowany hipokamp :D

Nigdy nie spodziewałabym się, że 2,5 godziny oglądania zdjęć niemowlaków i dzieci może być tak fascynujące. Byłam pewna, że zanudzę się na śmierć, a zajęcia genetyki klinicznej potraktuję jak dobrą okazję na drzemkę przed wkuwaniem śródmózgowia. Uwielbiam sposób prowadzenia seminariów, doktor jest człowiekiem z pasją, widać, że lubi swoją pracę. Opowiada poza teoretyczną częścią o różnych przypadkach własnych pacjentów, zmusza do myślenia co jest dla mnie miłą odmianą po wkuwaniu anatomii i histologii. Aż wstyd się przyznawać, ale mam wrażenie, że te studia powoli pozbawiają mnie tej umiejętności. Mam tak mało czasu na ogarnięcie materiału, że zamiast go zrozumieć często wybieram bezmyślne wykucie na pamięć. Cieszę się, że znalazł się przedmiot, który pozwoli mi rozruszać swój mózg. Doktor odwołuje się do naszej suchej wiedzy, pokazując jak można wykorzystać ją w praktyce. Dla przykładu prowadzący opowiedział nam historię o pacjentce, która urodziła dziecko z niezamkniętą cewą nerwową, a w zebranym wywiadzie mówiła o przebytej w trzecim miesiącu ciąży infekcji. Potem zadał nam pytanie czy w szukaniu przyczyn tej wady rozwojowej możemy brać pod uwagę podaną przez pacjentkę infekcję*. Nienawidziłam embriologii, a okazało się, że jest bardzo potrzebna w życiu codziennym. Pomaga nam patrzeć na problem całościowo, a nie skupiać się na najbardziej widocznych cechach, które często mogą prowadzić do błędnej diagnozy. Sprawia, że zazdroszczę mu jego pracy, trafia mu się tyle ciekawych przypadków!

czwartek, 14 lutego 2013

21) II semestr

Powoli przyzwyczajam się do myśli o powrocie na uczelnię, porannych pobudkach, nauce do późnej nocy… Odpoczynek był mi potrzebny, nabrałam sił, czuję, że poradzę sobie w przyszłym semestrze. Nie wiem skąd u mnie tyle optymizmu. Wcześniej nawet najmniejsza myśl o medycynie budziła negatywne emocje. Czeka mnie mnóstwo nowości: nowy plan, nowe przedmioty, nowi asystenci, nowa grupa. Bałam się tego, teraz wyczekuję z ciekawością.

czwartek, 3 stycznia 2013

13) jestę geniuszę :D

Siedzę sobie dzisiaj z gorącą czekoladą nad Skawiną, wkuwając odgałęzienia tętnicy szyjnej zewnętrznej, a tu nagle przerywa mi odgłos facebookowego czatu. Zerkam kto do mnie napisał i aż mi się oczy rozszerzają na widok nazwiska koleżanki z maturalnej klasy, z którą rozmawiałam ostatnio rok temu. 
Okazało się, że koleżanka koniecznie chce się ze mną spotkać żeby porozmawiać o medycznych studiach, które są jej marzeniem. A ponieważ dla mnie każda wymówka żeby zrobić sobie przerwę w nauce anatomii jest dobra od razu się z nią umówiłam :D

poniedziałek, 31 grudnia 2012

11) 2012.

2012. Rok zmian, decyzji, kształtowania się mojej przyszłości. Usiadłam dzisiaj z kubkiem gorącej kawy przed anatomią i zamiast się uczyć podsumowywałam cały ten miniony rok. Powróciło mnóstwo wspomnień, które nigdy nie powinny ulecieć. Rok w pigułce:

środa, 26 grudnia 2012

10) powroty

Powroty do domu zawsze kojarzą mi się ze spotkaniami z dawnymi znajomymi. Wiedziałam, że odległość zniszczy nasze relacje, ale z każdym spotkaniem do mojej świadomości na nowo dociera jak bardzo wszystko się posypało. Każdy z nas stał się innym człowiekiem, a różnice są mocno wyczuwalne i czasami wręcz odpychają. Już nie potrafię jak dawniej, bez hamulców z nimi rozmawiać, robić głupoty. Moich przyjaciół zostawiłam w Mieście Studiów. To smutne gdy zbieramy się raz na miesiąc, aby streścić fragmenty z naszego życia, chociaż wcześniej zawsze byliśmy jego częścią. To dziwne uczucie słuchać o ludziach, którzy powoli zastępują nasze miejsce w codzienności drugiej osoby. I chociaż wiem, że to naturalna kolej rzeczy to jest mi przykro dowiadywać się o wybranych faktach, o które nigdy bym ich nie podejrzewała, uświadamiając sobie w jakim stopniu ich nie znam. A wspólnie spędzony czas, imprezy, całonocne oglądanie naszych ulubionych filmów, wyjścia na piwo, długie spacery i szczere rozmowy przywołują wspomnienia i budzą tęsknotę za minionymi dniami. I znowu zaczynamy rozmawiać jak kiedyś, przypominamy sobie jacy bliscy byliśmy i uświadamiamy sobie, że to było, minęło i nie wróci, a teraz musimy zadowolić się kilkoma godzinami w swoim towarzystwie.

piątek, 14 grudnia 2012

6) trudne początki

WEEKEND! :D
Nareszcie koniec tego ciężkiego tygodnia. Właśnie wróciłam z kolokwium z biologii molekularnej, teraz z niecierpliwością czekam na wyniki, chociaż w głębi duszy przeczuwam rezultat moich wczorajszych starań... Mój mózg potrzebuje odpoczynku. Miałam wybrać się na poszukiwania świątecznych prezentów, ale K. źle się poczuła, więc musiałam zmodyfikować odrobinę swoje plany. Ponieważ nagle zwiększyła mi się ilość wolnego czasu, a motywacji do nauki nie przybyło zdecydowałam się napisać coś tutaj :)