Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II ROK. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II ROK. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 września 2014

55) Sesji ciąg dalszy

Kochani!
Wakacje pełną parą. Ale zanim opowiem Wam jak przyjemnie zmarnowałam dwa miesiące wolnego, powrócę na moment do czasów sesji.
Po praktycznym z biochemii przyszedł czas na praktyczny fizjologii. Zestawy ćwiczeń do wykonania co roku się powtarzają. Wylosowałam oznaczenie grup krwi, obliczenie wydatku energetycznego, a trzeciego zagadnienia nawet nie pamiętam. Dla mnie było to najprostsze doświadczenie do wykonania. Szczęście mnie nie opuszczało, ponieważ odpowiadałam u asystentki, z którą przez cały rok miałam zajęcia. Zdecydowanie był to najprzyjemniejszy egzamin tej sesji.

czwartek, 29 maja 2014

54) Praktyczny z biochemii

Pierwszy egzamin tej sesji mam już za sobą! Cieszę się z małego sukcesu, mimo, że egzamin był najłatwiejszy i trzeba było się postarać, aby go nie zdać. Cieszę się też, że jednak udało mi się zdać ostatni temat z biochemii i byłam do niego dopuszczona.

czwartek, 22 maja 2014

53) Sesja numer cztery

Obiecałam, że wstawię coś jak tylko nadrobię zaległości. Nie nadrobiłam :P Ale ponieważ nauki dużo, a chęci mało, postanowiłam zajrzeć tutaj na chwilkę. Motywacji nie przybyło, więc zostałam na dłużej. Nawet udało mi się skończyć męczoną od kilku dni notkę.

W tym tygodniu pożegnałam się (mam nadzieję) z ćwiczeniami z biochemii. Oczywiście zakończenie nie mogło przebiec bezboleśnie. Ulałam bieżący temat. Egzamin praktyczny zaczyna się od poniedziałku, więc mogę pożegnać się z pierwszą turą. No chyba, że pan docent jednak znajdzie chwilę, aby mnie przepytać. Jestem trochę zła na niego i siebie, bo zależało mi na tym, żeby mieć to jak najszybciej z głowy. Docent po prostu nie mógł znieść myśli, że to nasze ostatnie spotkanie i musiał wymyślić coś żeby ponownie mnie zobaczyć!

niedziela, 20 kwietnia 2014

52) Święta

Coraz rzadziej zaglądam na bloga. Wcześniej nawet gdy brakowało czasu na napisanie notki to regularnie odpisywałam na komentarze i maile. Teraz wpadam tu kiedy przypadkowo kliknę zakładkę lub przejrzę całą facebookową tablicę a uczyć wciąż mi się nie chce. Wstyd mi się zrobiło, ponieważ niedawno spojrzałam na liczbę odwiedzin mojego internetowego kącika. Prawie przegapiłam 50 000! Chciałam Wam bardzo podziękować za Waszą obecność, bo to motywuje, wpędza w słuszne poczucie winy i zmusza do pisania kolejnych postów :D

czwartek, 27 marca 2014

51) węglowodany

Blogger nie chce ze mną współpracować :( Wrzucam ponownie tekst z piątku...

Po dzisiejszym kolosie możemy zamknąć ( mam nadzieję :D) kolejny rozdział z biochemii. Obecnie jestem mistrzem glikolizy, glukoneogenezy, cyklu Krebsa i węglowodanów. Moja głowa przepełniona jest aldehydami-3-fosfoglicerynianowymi, fosfofruktozokinazami, fumaranami, fosfodihydroksyacetonami. Potrzebuję przerwy i właśnie sobie taką organizuję, wracając na kilka dni do domu.

czwartek, 6 marca 2014

50) cukierki głosowe

W aptece:
Klientka: Poproszę cukierki głosowe. Wczoraj mnie przewiało, już prawie głos straciłam, a one zawsze pomagają.
Sprzedawczyni: Jakie cukierki?
K: No te – wskazała na wystawę – cukierki głosowe!
Nie mogłam zrozumieć dlaczego Pani po prostu ich nie poda, klientka nawet je wskazała. Aż podeszłam bliżej i zrozumiałam. Cukierki głosowe ;) na pewno pomogą na męczącą dolegliwość!

czwartek, 20 lutego 2014

49) patomorfa

Od poniedziałku znowu pomieszkuję w Mieście Moich Studiów. Po pięknym czasie lenistwa i odpoczynku brutalnie zostałam przywrócona do rzeczywistości. Od razu trzeba było zabrać się do nauki, a nieużywany przez dwa tygodnie mózg nie chce ze mną współpracować :(
W tym semestrze miało czekać mnie dużo zmian. Zajęcia miały być prowadzone z innymi asystentami, immunologia i angielski zostały zastąpione patomorfologią. Po pierwszym tygodniu mogę się podzielić swoimi wrażeniami.

niedziela, 9 lutego 2014

48) Trzecia sesja

Nareszcie mam wymówkę dla swojego lenistwa. Sesja! A dokładniej gorący okres przed sesją kiedy całe dnie spędza się na uczelni, marnując mnóstwo czasu na przedmioty, które nie wnoszą wiele do mojego życia. Wieczorami nie ma się już sił patrzeć na książki. Jedyne na co przychodzi ochota to zakopanie się pod ciepłą kołderką i przespanie kilkunastu godzin. Ale następny dzień niesie ze sobą kolejne zaliczenia. Samej sesji nikt się nie boi. Nie ma zajęć, nie trzeba chodzić na uczelnię, nie trzeba uczyć się na żadne ćwiczenia i seminaria, do ogarnięcia zostaje tylko materiał do egzaminów.

piątek, 10 stycznia 2014

46) Pytania od czytelników cz.1

1) „Co Tobą kierowało podczas wyboru kierunku studiów? Kiedy podjęłaś decyzję? Czy od dziecka wiedziałaś, że chcesz zostać lekarzem?”
W moim przypadku myśl o medycynie przewijała się w głowie już od wczesnego dzieciństwa. Na początku były to niezobowiązujące pomysły. Poważnie zaczęłam o tym myśleć dopiero w gimnazjum, gdy trafiłam do szpitala. Spodobała mi się praca lekarza, całe życie szpitala. Do tego zawsze byłam bardzo ambitna, musiałam wybrać sobie jakiś „elitarny” kierunek. Przed maturą wydawało mi się, że medycynę mogą studiować sami geniusze i bardzo chciałam dążyć do tego, żeby stać się jednym z nich. No i ten kierunek idealnie zgadza się z moimi zainteresowaniami. Zawsze lubiłam biologię i chemię, nie męczyłam się aż tak bardzo nauką do matury, bo temat mnie nie nudził.
Oczywiście chciałabym też swoją pracą nieść pomoc innym. Uczę się, najczęściej sprawia mi to przyjemność, a fakt, że od mojej wiedzy będzie zależeć życie i zdrowie wielu ludzi przeraża i motywuje do nauki.
Jakoś nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie.

2) „Jestem dopiero w liceum. Bardzo chciałabym/chciałbym dostać się na medycynę, ale boję się, że nie dam rady zdać tak wysoko matury. Nie jestem geniuszem i nie wystarczy gdy raz przeczytam dany temat, potrzebuje powtórek. Jak długo się uczyłaś? Czy trudno się utrzymać jeśli już się dostanę?”
Oooo! To chyba najczęstsze pytanie :D
Też się bałam. Przed dostaniem się na studia wydawało mi się, że medycynę mogą studiować tylko geniusze. Myślałam, że trudno się dostać, a jeszcze trudniej utrzymać. Ale od początku.
Biologii zaczęłam się uczyć od pierwszej klasy, ponieważ miałam zamiar brać udział w olimpiadzie. W dwa lata przerobiłam materiał do matury, znacznie go rozszerzając i w trakcie trzeciej klasy robiłam tylko powtórki i rozwiązywałam zadania. Najtrudniejsze było dla mnie trafianie w klucz, ale nawet to da się opanować.
Z chemią miałam straszny problem, ponieważ i w gimnazjum i w liceum była poprowadzona tragicznie i nawet pomimo moich chęci nie mogłam za dużo wynieść z lekcji. W trzeciej klasie zdecydowałam się na korepetycje i razem z wspaniałą D. nadrobiłam cały materiał, zaczęłam wymiatać. Przerobiłam pełno zadań, kosztowało mnie to mnóstwo pracy, ale opłacało się.
Znam też takich, którzy nadrobili w ten sposób oba przedmioty, więc jest to możliwe.
Też nie wystarczało mi raz coś przeczytać, nie byłam geniuszem, nadrabiałam pracowitością, która moim zdaniem jest najważniejsza.
Moim zdaniem dużo trudniej jest się dostać niż utrzymać na medycynie. Matura jest tylko raz w roku, egzaminy mają po kilka terminów. Każdego tematu przy odpowiedniej motywacji można się nauczyć. Większość osób rezygnuje z własnej woli. Można się załamać kiedy nic się nie zalicza, materiału jest coraz więcej, terminy się nakładają, nie ma czasu na naukę i sen, ale z każdej sytuacji można wyjść. Mam na to żywe przykłady :D Osoby, które zostały zmuszone do powtarzania roku naprawdę nic nie robiły. Jeśli ktoś chce i się uczy to jestem pewna, że sobie poradzi :)!

3) „Z czego uczyłaś się do matury?”

O tym już kiedyś pisałam ;)

wtorek, 7 stycznia 2014

45) Święta, święta i po świętach :(

Nawet nie wiecie jak bardzo było mi potrzebne słodkie lenistwo. Nie otworzyłam żadnej książki. Zamiast tego odmóżdżam się w każdy możliwy sposób. Najchętniej całe dni przeleżałabym w łóżku z laptopem, gorącą herbatą i grałabym w simsy, zjadając to co zostało ze świątecznych ciast. Dobrze, że mam Q, który czasem wyciąga mnie spod kołdry i zmusza do jakiejś aktywności ^^. A zresztą nawet gdy pomaga mi w nic nie robieniu nie mam uciążliwego poczucia marnowania wolnego czasu, które prześladuje mnie gdy za długo nie sprawdzam jak się miewa Konturek i Harper.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

44) Świątecznie

Wszędzie czuć święta! W naszym akademikowym pokoju królują świąteczne piosenki, K. zawiesiła na oknie złote światełka, na sklepowych wystawach obecne są już mikołaje, aniołki, prezenty, gwiazdki i płatki śniegu. Nawet nasza uczelnia poddała się tej atmosferze i w aulach oraz w głównych korytarzach pojawiły się pięknie ubrane choinki, a w prezentacjach na wykładach można dostrzec świąteczne akcenty. Do tego w moim rodzinnym mieście zrobiło się biało i mroźnie.
Nic dziwnego, że czekam na koniec tygodnia i upragnioną przerwę od nauki, kompletnie nie mogąc skupić się na książkach.

środa, 20 listopada 2013

43) pierwsze kolokwium

Ostatnio wszystkie swoje wypowiedzi zaczynam tak samo. Tym razem podobnie chciałabym przeprosić za tą długą nieobecność. Jest mi jeszcze bardziej głupio, ponieważ nawet nie mam żadnego przyzwoitego wytłumaczenia. Biochemia nie wypełniła mi w całości wolnego czasu. Mam go aż za dużo i przeszkadza mi to w systematycznej nauce, nie potrafię się zmobilizować i skoncentrować na pochłanianiu wiedzy. Nie mogę się też zabrać za dokończenie postu i głównie stąd wynika moje chwilowe zawieszenie blogowania.

sobota, 12 października 2013

42) biochemia

W poprzednim tygodniu narzekałam na brak nauki i nudę. COFAM SWOJE SŁOWA! Od tego tygodnia jestem zawalona książkami, a będzie jeszcze gorzej.
Zaczęła mi się biochemia. Coś czuję, że to głównie ona wypełni mój czas aż do wakacji ( oby nie dłużej :P). Ćwiczenia bardzo by mi się podobały, gdyby nie asystent, który trafił się mojej grupie. O doktorze studenci wyższych lat nie wypowiadają się najlepiej, co nie wróży łatwego przebrnięcia przez zajęcia. Co tydzień czeka nas wejściówka decydująca o naszym uczestnictwie w ćwiczeniach. Po zaliczeniu możemy wykonywać doświadczenia. Jak na razie nauczyłam się tylko pipetować i używać wirówki, ale z czasem przyjdą bardziej skomplikowane czynności. Czuję się jak na eliksirach w Hogwarcie, nawet mam swojego Snape'a :D!

czwartek, 3 października 2013

41) II rok

Pierwszy tydzień nowego roku akademickiego już za mną. Byłam pewna, że od pierwszego dnia czekają na mnie wejściówki, odpytywanie i zajęcia od rana do wieczora. W Mieście Moich Studiów czas w większości wypełniam nauką. Czasem znajdę chwilę dla znajomych, na imprezę, serial, bieganie albo książkę, ale nigdy mi się nie nudzi. A już na pewno nigdy nie umiem wszystkiego i zawsze zostaje mi jakiś materiał do nauki.
W tym roku tylko dwa przedmioty rozpoczęły się w pierwszym tygodniu mojego studiowania. Na pozostałe muszę czekać do poniedziałku, a nawet do końca października.