poniedziałek, 16 grudnia 2013

44) Świątecznie

Wszędzie czuć święta! W naszym akademikowym pokoju królują świąteczne piosenki, K. zawiesiła na oknie złote światełka, na sklepowych wystawach obecne są już mikołaje, aniołki, prezenty, gwiazdki i płatki śniegu. Nawet nasza uczelnia poddała się tej atmosferze i w aulach oraz w głównych korytarzach pojawiły się pięknie ubrane choinki, a w prezentacjach na wykładach można dostrzec świąteczne akcenty. Do tego w moim rodzinnym mieście zrobiło się biało i mroźnie.
Nic dziwnego, że czekam na koniec tygodnia i upragnioną przerwę od nauki, kompletnie nie mogąc skupić się na książkach.

środa, 20 listopada 2013

43) pierwsze kolokwium

Ostatnio wszystkie swoje wypowiedzi zaczynam tak samo. Tym razem podobnie chciałabym przeprosić za tą długą nieobecność. Jest mi jeszcze bardziej głupio, ponieważ nawet nie mam żadnego przyzwoitego wytłumaczenia. Biochemia nie wypełniła mi w całości wolnego czasu. Mam go aż za dużo i przeszkadza mi to w systematycznej nauce, nie potrafię się zmobilizować i skoncentrować na pochłanianiu wiedzy. Nie mogę się też zabrać za dokończenie postu i głównie stąd wynika moje chwilowe zawieszenie blogowania.

sobota, 12 października 2013

42) biochemia

W poprzednim tygodniu narzekałam na brak nauki i nudę. COFAM SWOJE SŁOWA! Od tego tygodnia jestem zawalona książkami, a będzie jeszcze gorzej.
Zaczęła mi się biochemia. Coś czuję, że to głównie ona wypełni mój czas aż do wakacji ( oby nie dłużej :P). Ćwiczenia bardzo by mi się podobały, gdyby nie asystent, który trafił się mojej grupie. O doktorze studenci wyższych lat nie wypowiadają się najlepiej, co nie wróży łatwego przebrnięcia przez zajęcia. Co tydzień czeka nas wejściówka decydująca o naszym uczestnictwie w ćwiczeniach. Po zaliczeniu możemy wykonywać doświadczenia. Jak na razie nauczyłam się tylko pipetować i używać wirówki, ale z czasem przyjdą bardziej skomplikowane czynności. Czuję się jak na eliksirach w Hogwarcie, nawet mam swojego Snape'a :D!

czwartek, 3 października 2013

41) II rok

Pierwszy tydzień nowego roku akademickiego już za mną. Byłam pewna, że od pierwszego dnia czekają na mnie wejściówki, odpytywanie i zajęcia od rana do wieczora. W Mieście Moich Studiów czas w większości wypełniam nauką. Czasem znajdę chwilę dla znajomych, na imprezę, serial, bieganie albo książkę, ale nigdy mi się nie nudzi. A już na pewno nigdy nie umiem wszystkiego i zawsze zostaje mi jakiś materiał do nauki.
W tym roku tylko dwa przedmioty rozpoczęły się w pierwszym tygodniu mojego studiowania. Na pozostałe muszę czekać do poniedziałku, a nawet do końca października.

poniedziałek, 23 września 2013

40) powrót :P

W moim rodzinnym mieście odwiedziła mnie R. Przez całe wakacje wyrzucałam z myśli temat studiów. Brak stałego dostępu do Internetu bardzo mi w tym pomagał, bo nie miałam możliwości czytać wszystkich nowinek pojawiających się na forum roku. Nie chciałam sobie nawet wyobrażać ogromu czekającej na mnie nauki, nocy spędzonych z Harperem, litrów wypitej kawy i innych przyjemności. Nawet wizja spotkania ze wszystkimi znajomymi nie była w stanie przekonać mnie do optymistyczniejszego spojrzenia na bliski powrót. Kontakty między ludźmi rozluźniły się. Mało kto się do kogoś odzywał w trakcie trzymiesięcznego odpoczynku. Zaskoczyło mnie to. Myślałam, że stworzone na uczelni przyjaźnie są naprawdę silne, a tu sama odezwałam się kilka razy jedynie do współlokatorek i dwóch koleżanek z grupy.

niedziela, 15 września 2013

39) Jak przetrwać w Mordorze?

Wraz z nadejściem września powrócił temat studiów. Facebookowe forum odżyło, rozpoczął się strach przed sesją poprawkową. Przestałam zwracać uwagę na wyskakujące powiadomienia o wstawieniu kolejnego posta z pytaniami z histologii i zdjęciami preparatów do opisania. Na forum pierwszego roku również wybuchnęła panika. Biedni młodzi już poszukują materiałów na studia, już dopytują się o pierwsze wejściówki i sieją bardzo głupie plotki, prawie jak my rok temu :D Ogłosiłam chęć sprzedaży swoich materiałów i przy okazji porozmawiałam z wszystkimi zainteresowanymi. Ich obawy zainspirowały mnie do stworzenia poradnika jak przetrwać pierwszy tydzień w Mordorze :)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

38) pełnowartościowe wakacje

Nie powinnam tak źle nastawiać się na pracę z dziećmi. Druga część moich praktyk dużo bardziej mi się podobała mimo, że miałam mniej obowiązków i mniej czynności mogłam wykonywać samodzielnie. Szczerze mówiąc, sama się do nich nie pchałam. Byłam bardziej przerażona niż mali pacjenci na przykład przy pobieraniu krwi. Pielęgniarki nie były zbyt sympatyczne, niechętnie odpowiadały na moje pytania, więc po jakimś czasie przestałam im je zadawać. Za to pomocą służyli lekarze. Młody pan doktor, dopiero zaczynający specjalizację zabierał mnie ze sobą na badania, opisywał zabiegi, a nawet przekonał oddziałową żeby zwolniła mnie na cały dzień i zaprowadził na blok na swoje operacje.

czwartek, 18 lipca 2013

37) wakacyjne praktyki

Po długiej nieobecności zdecydowałam się zajrzeć do mojego internetowego kącika. Przepraszam za zaniedbywanie bloga, nawet nie mam porządnego wytłumaczenia. Dopadło mnie lenistwo i nie umiałam się zmobilizować do pisania.  Nareszcie mam wakacje, które staram się wykorzystać w 100%. Na razie słabo mi to wychodzi, bo chętnie przespałabym większość swojego wolnego czasu. Odpoczywam, zbieram siły na walkę z drugim rokiem. Na stronie uczelni pojawił się plan przedmiotów, z którymi będę musiała się zmierzyć od października. Będzie ciężko, ale na razie staram się o tym nie myśleć i odsunąć od siebie wszystkie uczelniane sprawy.

Anatomię też udało mi się zaliczyć. Mogę odpoczywać z czystym sumieniem i z myślą, że do książek zajrzę dopiero pod koniec września. Nie spodziewałam się tego, zwłaszcza, że po praktycznej części egzaminu spanikowałam :P Byłam pewna, że zbiorę mało punktów i nie uda mi się nadrobić testem. Teorii uczyłam się między wkuwaniem histologii, a oglądaniem szkiełek. Bezpośrednio przed egzaminem skupiłam się na przerabianiu pytań. To była dobra decyzja, bardzo dużo z nich się powtórzyło. Rozwiązywałam zadania z uśmiechem na ustach, zaznaczając odpowiedzi bez zastanowienia. Okazało się, że szpilki wcale nie poszły mi tak źle, a ja jak zwykle przesadzałam. Niestety nie zrobiłam sobie porządnej powtórki i mam wrażenie, że bardzo słabo umiem anatomię. Szczegóły, a czasem nawet ogóły uciekają z mojej głowy.

środa, 26 czerwca 2013

36) biofizyka vs M.

Właśnie wróciłam z egzaminu z biofizyki. Spędziłam na auli 3 godziny, a samo pisanie testu trwało 50 minut. Od lat wiadomo, że egzamin jest czystą formalnością, nie sprawdza wiedzy a wynik zaliczenia zależy tylko od szczęścia. Noc wcześniej na fejsikowym forum wybuchła panika. Ktoś wrzucił zdjęcia zeszłorocznego, rozwiązanego testu. Pod nimi rozpoczęła się gorąca dyskusja na temat poprawności odpowiedzi. Obrzucano się cytatami z podręczników i internetowymi linkami. A ja spokojnie, bez stresu oglądałam „Grę o Tron”, przeglądałam ulubione blogi na zmianę z uczeniem się anatomii. Na biofizykę spojrzałam raz. No i drugi następnego dnia, zaraz przed egzaminem. Przez moją głowę przemknęła kilka razy myśl, że jestem mało ambitna i też powinnam się tak przejmować, ale nie zmobilizowało mnie to do wertowania książek. 

sobota, 22 czerwca 2013

35) Histologia vs M.

Powoli zbliżam się do wakacji. Jeszcze tylko trochę wysiłku i będę mogła całe dnie leżeć w ogrodzie z mrożoną kawą i mnóstwem niemedycznych książek.
Najgorsze już za mną. W ciągu czterech dni, które zostały mi po zaliczeniu szkiełek zdążyłam powtórzyć całego Sawickiego oraz przerobić testy z dawnych lat, z semestralek oraz z wejściówek zdawanych na każdych zajęciach. To był najtrudniejszy egzamin tej sesji, którego obawiali się wszyscy ze względu na nieprzewidywalność katedry. Przygotowałam się psychicznie na to, że katedra nie powtórzy pytań, wyciągnie największe pierdołki z Sawickiego i zada podchwytliwe pytania. Moje wyobrażenia nie odchodziły zbytnio od rzeczywistości.

piątek, 14 czerwca 2013

34) szkiełka

Sesja trwa. Atmosfera robi się coraz bardziej napięta. Coraz więcej osób zostaje z wrześniowymi terminami. Największy strach budzi histologia. Przez ostatnie dni przed katedrą zbierały się tłumy studentów, kolejki ustawiały się na kilka godzin przed rozpoczęciem przeglądów. Mikroskopów było za mało, ludzie dostawiali sobie dodatkowe krzesła z sąsiedniej katedry anatomii, siadali po kilku na jednym stanowisku, czasami przynosząc własny sprzęt. Po godzinie w pomieszczeniu nie było czym oddychać. W końcu z sali zaczęły ginąć szkiełka i katedra odwołała przeglądy… Po namowach zgodzono się na ich przywrócenie, ale tylko dla poszczególnych grup dzień przed egzaminem. W nauce bardzo pomagał Atlas, któremu bardzo dziękuję za pracę włożoną w opisywanie preparatów. Uratował dupę wielu studentom, gdyby nie on zdawalność na pewno byłaby dużo niższa. 

wtorek, 28 maja 2013

33) sesja is coming...

Zbliża się sesja. Wokół zaczyna panować napięta atmosfera, wszyscy denerwują się pozostałymi zaliczeniami i perspektywą zdawania egzaminów z materiału, który staraliśmy się opanować w rok. Długo nie dopuszczałam tej myśli do swojej świadomości. Delektowałam się dużą ilością wolnego czasu, którą zawdzięczam zakończeniu większości z przedmiotów. Jednak informacja o dwóch tygodniach do pierwszego z egzaminów skutecznie oderwała mnie od oglądania seriali, spania do 10, wpatrywania się w facebooka i marnowania czasu w inny sposób. 

wtorek, 21 maja 2013

32) wypadek

Zbliża się sesja. Coraz więcej spraw o niej przypomina, a czas biegnie nieubłaganie szybko. Oj, nie ukrywam, że budzi to moje przerażenie. Rozpoczął się gorący okres kolokwiów i zaliczeń, nauki na bieżąco  przybywa i nie ma kiedy wcisnąć powtórek do egzaminów. Powoli zaczynam być zmęczona i z utęsknieniem oczekuję wakacji. 

Kończą nam się poszczególne zajęcia, co w praktyce oznacza odpytywanie, kartkówki, zaliczenia. Końcowy test z diagnostyki obrazowej był łatwy, prosty i przyjemny. Prowadząca pokazywała na rzutniku zdjęcia rentgenowskie, USG, TK z zaznaczonymi szczegółami. W porównaniu do szpilek te były banalne, bardzo oczywiste i niewymagające dużej anatomicznej wiedzy. Nie trzeba było też używać łaciny/angielskiego, wystarczyły polskie nazwy. Mogę się też pożegnać z etyką lekarską, test u kierownika katedry zdany. W tym tygodniu odbędzie się też ostatnie kolokwium z anatomii.

środa, 8 maja 2013

31) The Human Body

Po tygodniu spędzonym wśród najbliższych wróciłam do Miasta Moich Studiów. Moja dzielnica powitała mnie zielonymi listkami na drzewach, bujną trawą, kwitnącymi kwiatami, pięknym słońcem i muszę przyznać, że powoli zaczyna mi się tutaj podobać. Nawet ludzie wyszli z domu i ulice budzą się do życia. Odrobinę pomogło mi to wbić się w normalny tryb codziennej pracy, który rozstroiłam tygodniowym lenistwem. 
Na początek oblałam ostatni przewidziany na ten semestr temat z histologii. Z układem płciowym żeńskim muszę zmierzyć się ponownie w przyszłym tygodniu. Pokryje mi się to z wymaganiami na zajęcia anatomii, gdzie zaczęliśmy miednicę. Zbliża się kolejne kolokwium, w międzyczasie szykują się zaliczenia z przedmiotów, z których nie trzeba zdawać egzaminu. Diagnostyka, etyka, genetyka kliniczna, angielski, oj, przestanie być tak przyjemnie i łatwo. 

czwartek, 2 maja 2013

30) matura 2013

Na uczelni rozpoczął się gorący okres. Znajomi panikują, przeglądając anatomiczne atlasy i śpiąc z Sawickim, którego znają już na pamięć. Zaliczenia z poprzedniego semestru wciąż wiszą niektórym nad głową. A ja ściskam za nich kciuki od kilku dni przebywając w domu. Odkąd tu jestem nie otworzyłam żadnej książki, raz wyniosłam jedną do ogródka, ale na tym wszystko się skończyło. Ciągle znajduję lepsze sposoby na spędzanie wolnego czasu, nie mam kiedy się nudzić. Muszę też zepchnąć na bok moje plany obejrzenia sezonu serialu, przeczytania czegoś niemedycznego, a nawet bieganie musiałam trochę ograniczyć. Wszystko za sprawą pewnej osoby, która zabiera mi każdą wolną chwilkę za co bardzo jej dziękuję. Oczywiście postanowienia dbania o kondycję nie porzucam, chwilowo poprawiam ją innymi sposobami, a do biegania zamierzam wrócić po powrocie do Miasta Studiów.

wtorek, 23 kwietnia 2013

29) ch*jowe pytania

Czas mija mi zbyt szybko. Przybyło nauki i coraz dłuższe, słoneczne dni spędzam z Adamem i trzewiami. Po OUNie wszystko czyta się przyjemnie i nie trzeba zmuszać mózgu do zbytniego wysiłku przy zrozumieniu na przykład budowy wątroby. Wystarczy zwyczajnie wykuć. 
Wraz z nadejściem wiosny w mojej głowie pojawiło się mnóstwo pomysłów. Postanowiłam pozmieniać coś w swoim życiu i wziąć się za siebie. Razem z R. odkryłyśmy na naszej uczelni czytelnię, gdzie dużo prościej jest się skupić na nauce. W otoczeniu książek z różnych dziedzin, wśród innych uczących się studentów spędzamy codziennie po kilka godzin. Nic nas nie rozprasza i dużo szybciej udaje nam się skończyć materiał. To wielka oszczędność czasu. W swoim łóżku z otwartym facebookiem i współlokatorkami obok w kilka godzin na pewno bym się nie wyrobiła. No i mam tam szansę pooglądać dużo ciekawsze podręczniki niż Bochenek, Sawicki, Wheter, Sobotta, Drewa i inne, które męczę już prawie rok. 
Dzięki temu mogę wygospodarować trochę czasu na seriale, książki, spotkania ze znajomymi, które odciągają mnie od studiów. No dobra, to ostatnie i tak przedkładam nad wszystko inne, ale teraz mogę spędzać z nimi czas bez wyrzutów sumienia.

wtorek, 16 kwietnia 2013

28) Brzuch i miednica

Najważniejsza informacja z poprzedniego tygodnia: zdałam OUN!
Dzięki niewyobrażalnemu szczęściu, które towarzyszy mi od rozpoczęcia studiów udało mi się zaliczyć też układ moczowy z histologii i zajęcia z genetyki. OUN, do tej pory budzący w studentach wyższych lat strach i przerażenie okazał się dużo łatwiejszy niż wszyscy podejrzewaliśmy. Część pytań powtórzona z poprzedniego roku, szpilki dla idiotów, gdzie największym problemem była arteria cerebelli superior albo uncus pozwoliła na dużą zdawalność. W efekcie wieczorem najpopularniejszy wśród studentów naszej uczelni klub był zapełniony po brzegi świętującymi ludźmi. Chociaż podejrzewam, że gdyby wszystkim poszło gorzej to tłumy byłyby podobne. Na parkiecie ciężko było oddychać, nie wspominam nawet o tańczeniu. W weekend zarówno wyczerpujący tydzień jak i wyczerpującą imprezę odreagowywałam w domu, nie zaglądając do książek.

środa, 10 kwietnia 2013

27) OUN

Przepraszam wszystkich tych, którzy wpadali tutaj z nadzieją przeczytania notki i odchodzili rozczarowani, bo pomimo obietnicy nie opublikowałam nic nowego. Całą winę mogę zrzucić na OUN, który skutecznie odciągał moją uwagę od bloga przez ostatni czas. Uczelnia zmusiła mnie do przyspieszenia trybu życia. Mam co chciałam, a na dodatek jestem z zadowolona z tej odmiany.

czwartek, 28 marca 2013

26) pięć

Specjalna dedykacja dla R. – mojej najwierniejszej czytelniczki, która już od tygodnia męczy mnie o nowy wpis :*!

Nie piszę, bo moje uczelniane życie wciąż jest nudne i monotonne. Przybyło nauki, ale wciąż mam mnóstwo czasu i nie spędzam całych dni nad książkami. Trzeba będzie to zmienić, bo wielkimi krokami zbliża się kolokwium z OUNu. Powoli dociera do mnie jak dużo materiału zostało mi do opanowania przed testem, ale to jeszcze nie jest wystarczająca motywacja do rozpoczęcia powtórek. Wszyscy panikują przed częścią teoretyczną, ja bardziej boję się praktycznej.

poniedziałek, 18 marca 2013

25) wiosno, wróć!

Przepraszam za moje przerwy w pisaniu. Ciągle wspominam o tym jak dużo wolnego czasu teraz mam. Mogłabym częściej tutaj zaglądać, ale prawdę mówiąc brak mi tematów, które mogłabym poruszyć. Drugi semestr jest przewidywalny, każdy tydzień przebiega tak samo, rzadko wybiegając poza schemat. Zyskuje na tym moje życie prywatne, które bardzo zaniedbałam przez ostatnie miesiące skupiając się głównie na nauce.

niedziela, 10 marca 2013

24) szkiełka

Większość moich myśli zajmuje teraz histologia. W przyszłym tygodniu czeka mnie praktyczne zaliczenie z tego przedmiotu, czyli tzw. szkiełka. Asystenci przygotują dla nas trzy stanowiska, przy każdym będę miała dwa mikroskopy. W przypadku pierwszego mogę swobodnie przemieszczać się, aby odgadnąć z jakiego miejsca pochodzi preparat, drugiego nie mogę dotykać, ponieważ ustawiony jest na konkretnym szczególe. Aby zdać muszę prawidłowo określić nazwę każdego z trzech preparatów oraz chociaż jednego szczegółu. Na wszystko mam trzy minuty.

sobota, 2 marca 2013

23) wyprostowany hipokamp :D

Nigdy nie spodziewałabym się, że 2,5 godziny oglądania zdjęć niemowlaków i dzieci może być tak fascynujące. Byłam pewna, że zanudzę się na śmierć, a zajęcia genetyki klinicznej potraktuję jak dobrą okazję na drzemkę przed wkuwaniem śródmózgowia. Uwielbiam sposób prowadzenia seminariów, doktor jest człowiekiem z pasją, widać, że lubi swoją pracę. Opowiada poza teoretyczną częścią o różnych przypadkach własnych pacjentów, zmusza do myślenia co jest dla mnie miłą odmianą po wkuwaniu anatomii i histologii. Aż wstyd się przyznawać, ale mam wrażenie, że te studia powoli pozbawiają mnie tej umiejętności. Mam tak mało czasu na ogarnięcie materiału, że zamiast go zrozumieć często wybieram bezmyślne wykucie na pamięć. Cieszę się, że znalazł się przedmiot, który pozwoli mi rozruszać swój mózg. Doktor odwołuje się do naszej suchej wiedzy, pokazując jak można wykorzystać ją w praktyce. Dla przykładu prowadzący opowiedział nam historię o pacjentce, która urodziła dziecko z niezamkniętą cewą nerwową, a w zebranym wywiadzie mówiła o przebytej w trzecim miesiącu ciąży infekcji. Potem zadał nam pytanie czy w szukaniu przyczyn tej wady rozwojowej możemy brać pod uwagę podaną przez pacjentkę infekcję*. Nienawidziłam embriologii, a okazało się, że jest bardzo potrzebna w życiu codziennym. Pomaga nam patrzeć na problem całościowo, a nie skupiać się na najbardziej widocznych cechach, które często mogą prowadzić do błędnej diagnozy. Sprawia, że zazdroszczę mu jego pracy, trafia mu się tyle ciekawych przypadków!

sobota, 23 lutego 2013

22) powrót

Powrót na uczelnię po feriach wcale nie był tak ciężki jak się wcześniej spodziewałam. Nie zwalił się na mnie ogrom nauki i materiał nie do ogarnięcia, nowy plan pozwala mi się wysypiać, a nowe przedmioty okazały się banalne i mam nadzieję, że takie będą aż do końca roku. Mam przeczucie, że ten semestr nie będzie aż tak męczący jak poprzedni. Mam teraz więcej czasu, który staram się wykorzystywać w 100%, nareszcie pozbyłam się uczucia, że coś mnie omija. W czwartek i w piątek byłam na imprezie, mam wrażenie, że w ciągu tych dwóch nocy wydarzyło się więcej niż przez ostatnie dwa tygodnie…

czwartek, 14 lutego 2013

21) II semestr

Powoli przyzwyczajam się do myśli o powrocie na uczelnię, porannych pobudkach, nauce do późnej nocy… Odpoczynek był mi potrzebny, nabrałam sił, czuję, że poradzę sobie w przyszłym semestrze. Nie wiem skąd u mnie tyle optymizmu. Wcześniej nawet najmniejsza myśl o medycynie budziła negatywne emocje. Czeka mnie mnóstwo nowości: nowy plan, nowe przedmioty, nowi asystenci, nowa grupa. Bałam się tego, teraz wyczekuję z ciekawością.

piątek, 8 lutego 2013

20) ferie c.d :D

Dwa tygodnie to zdecydowanie za mało aby powrócić do pełni sił. Odpoczywam, ale ciągle nie mogę się nasycić. Należę do osób, które nienawidzą marnowania swojego czasu, każde moje działanie ma do czegoś prowadzić. Wolny czas spędzam aktywnie, a gdy mam go za dużo to zwyczajnie zaczyna mi się nudzić. Nie potrafię go odpowiednio zagospodarować. Teraz mogę cały dzień przeleżeć w łóżku i nie zrobić kompletnie nic. Te kilka miesięcy studiowania wyczerpało moje siły, nie mogę ich odzyskać. Boję się, że nie wystarczy mi czasu na regenerację. Medycyna zabrała mi niektóre fragmenty mojego wcześniejszego życia. Już nie mogę tak często spotykać się z przyjaciółmi, imprezować co tydzień, czytać tego na co mam ochotę, oglądać filmów w takiej ilości w jakiej bym chciała. Przez ten semestr narobiłam sobie zaległości, które systematycznie nadrabiam, zdając sobie sprawę jak dużo mnie omija, bo cała moja rzeczywistość wypełniona jest teraz nauką. Mimo to studiowanie mojego kierunku przynosi mi radość i nie mogę na nic narzekać.

niedziela, 3 lutego 2013

19) maturalnie

Uwielbiam ferie! Kocham poranki, które zaczynam od gorącej herbaty z cytryną, którą wypijam z mamą gadając o głupotach. Lubię robić tylko to na co mam ochotę i nawet nie myśleć o nauce. Umawiam się z przyjaciółmi, imprezuję, poznaję nowych ludzi. Mogę spędzać dużo czasu z tymi, których kocham :) Ha, chodzę w pomalowanych paznokciach i nikt mnie za to nie opieprza :D ! Oj tak, odpoczynek był mi bardzo potrzebny i nie mam zielonego pojęcia jak ja wrócę do trybu codziennej nauki po tych dwóch tygodniach…

Sporo osób pyta się mnie z czego korzystałam przygotowując się do matury. Mam teraz więcej czasu, więc postanowiłam stworzyć specjalny post dla przyszłych maturzystów, którzy zdecydowali się zdawać biologię i chemię. A może się komuś przyda, chociaż moim zdaniem każdemu odpowiada co innego i nie można opierać się na opinii innych.

piątek, 1 lutego 2013

18) ferie

Zaliczyłam pierwszy semestr medycyny. Przed chwilą katedra biologii opublikowała na stronie wyniki egzaminu. Moje zaliczenie było pewne, ale mimo wszystko dopóki nie dostałam oficjalnego potwierdzenia musiałam panikować. Świadkiem był A., czekający ze mną na dworcu na mój autobus do domu. Moje zdenerwowanie chyba mu się udzieliło, bo po zobaczeniu liczby punków ze szczęścia porwał mnie w ramiona, wzbudzając śmiech u innych podróżujących. Moja pewność siebie nie wynikała z posiadanej wiedzy, zdecydowanie nie. Po prostu znałam większość pytań, które pokrywały się z egzaminem z poprzedniego roku. Test pisaliśmy w turach, ktoś z pierwszej dał znać co należy przerobić do egzaminu. W efekcie nie znałam 8 odpowiedzi i udało się zdobyć ponad 90%!

sobota, 26 stycznia 2013

17) SESJA

Uwielbiam sesję! Nie mam zajęć, na które zawsze muszę być przygotowana, nie mam kolokwiów z różnych przedmiotów dzień po dniu, mogę spać ile mi się tylko podoba, mogę rozplanować naukę do egzaminu tak, że zawsze wystarczy czasu na wpadnięcie na bloga, obejrzenie serialu i wyjście na imprezę, mogę wrócić do domu i materiał ogarniać we własnym łóżeczku z herbatką zrobioną przez mamę. Ten przyjemny czas umila mi biologia molekularna razem z Drewą, cytobiochemią, Sadlerem, Kadłubowskim, Osuchowską, pytaniami z poprzednich lat i z naszych kolokwiów, artykułami z pubmedu i innymi ciekawymi pozycjami. Mam nadzieję, że od lutego ani razu nie użyję etykiety „Biologia molekularna” na moim blogu. Mam szczerze dość wkuwania na pamięć nazw tysięcy białek, bo prawdę mówiąc nie widzę w tym sensu…

piątek, 18 stycznia 2013

16) klatka piersiowa i parazytologia

Doczekałam do weekendu. Ta medycyna tak mnie wyczerpuje, że pierwszą wolną noc mam ochotę wykorzystać tylko na spanie. Mimo to dałyśmy się z R. namówić na piwo u sąsiadów. SR. włączył film, nie jestem w stanie nawet powiedzieć jaki. Byłyśmy tak padnięte po tygodniu, chyba na jaw wyszły niedobory w spaniu, bo dwa piwa nas rozłożyły. Ja zasnęłam na łóżku SR i podobno nie dało się mnie dobudzić jakąkolwiek metodą, a R. męczyła się całą noc. Rano wstałam w tym samym ubraniu, nawet nie zdjęłam okularów z godzinną luką w pamięci, bo w ogóle nie mogę sobie przypomnieć w jaki sposób znalazłam się pod własną kołderką o.O

poniedziałek, 14 stycznia 2013

15) serduszko

Na uczelni tyle się dzieje, a ja mam zbyt mało czasu żeby się wszystkim podzielić.
Po pierwsze klatka piersiowa to najfajniejszy dział z anatomii, który do tej pory przerobiliśmy! Po pierwsze Skawina ma tylko 150 stron, a preparaty pomimo, że bardzo śmierdzą to są strasznie sympatyczne. To cudowne uczucie trzymać w dłoni ludzkie serduszko, albo naciskać płucka, z których wypływa formalinka. Jeszcze większą euforię wzbudziły trzewia, bo wszystko czego jeszcze nie musimy umieć jest ciekawsze! 
Myślałam, że po głowie nie spotka mnie nic straszniejszego, ale okazuje się, że trzewia noworodka obrzydzają mnie bardziej. To trochę makabryczny widok widzieć taki maleńki języczek, wątróbkę, serduszko, jelitka… Do dorosłych się przyzwyczaiłam, ten maluch mnie przeraził.

piątek, 11 stycznia 2013

14) zaległości

Wróciłam właśnie z ostatniego kolokwium przewidzianego na ten tydzień. Im dłużej studiuje tym wszystko staje się trudniejsze, mamy więcej testów, więcej zaliczeń, więcej materiału, pojawia się realne zagrożenie wywalenia z uczelni. Mi jednak nie grozi, mam nadzieję, że ten stan się utrzyma, ale inni nie są w tak komfortowej sytuacji…
Powrót do Miasta Moich Studiów :P był całkiem przyjemny, tęskniłam za R. i K. i ucieszyłam się, że nareszcie je zobaczę. Wystarczył tydzień i już mam ochotę uciekać stąd z krzykiem. Byle do lutego, byle do lutego, byle do lutego…

czwartek, 3 stycznia 2013

13) jestę geniuszę :D

Siedzę sobie dzisiaj z gorącą czekoladą nad Skawiną, wkuwając odgałęzienia tętnicy szyjnej zewnętrznej, a tu nagle przerywa mi odgłos facebookowego czatu. Zerkam kto do mnie napisał i aż mi się oczy rozszerzają na widok nazwiska koleżanki z maturalnej klasy, z którą rozmawiałam ostatnio rok temu. 
Okazało się, że koleżanka koniecznie chce się ze mną spotkać żeby porozmawiać o medycznych studiach, które są jej marzeniem. A ponieważ dla mnie każda wymówka żeby zrobić sobie przerwę w nauce anatomii jest dobra od razu się z nią umówiłam :D

środa, 2 stycznia 2013

12) study hard


Dom nie jest dobrym miejscem do nauki. Nie potrafię się tu skupić, ciągle znajduje się ktoś lub coś co skutecznie odciąga mnie od anatomii, biologii i histologii. Tutaj mama wybiera się na zakupy i potrzebuje rady, brat chce iść na spacer, siostra gra w simy i chce pokazać mi swoją nową rodzinę, znajomi wpadają na kawę, bo chcą usłyszeć co u mnie nowego, przyjaciel wyciąga do kina, grają „Hobbita” i nie ma z kim obejrzeć. Nawet gdy mocno się staram odciąć od świata, wyłączam Internet, chowam telefon i zamykam w swoim pokoju to zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że tak mało czasu spędzam z najbliższymi. W końcu wracam do domu tak rzadko, powinnam z nimi przebywać gdy już jestem w moim rodzinnym mieście, a zamiast tego siedzę nad książkami… W dodatku tutaj nikt nie rozumie, że muszę się uczyć codziennie, żeby wyrobić się z materiałem. W Mieście Moich Studiów uczy się każdy, napędzając mnie do roboty. Tutaj nie mam zewnętrznych bodźców, muszę sobie radzić sama…