niedziela, 9 lutego 2014

48) Trzecia sesja

Nareszcie mam wymówkę dla swojego lenistwa. Sesja! A dokładniej gorący okres przed sesją kiedy całe dnie spędza się na uczelni, marnując mnóstwo czasu na przedmioty, które nie wnoszą wiele do mojego życia. Wieczorami nie ma się już sił patrzeć na książki. Jedyne na co przychodzi ochota to zakopanie się pod ciepłą kołderką i przespanie kilkunastu godzin. Ale następny dzień niesie ze sobą kolejne zaliczenia. Samej sesji nikt się nie boi. Nie ma zajęć, nie trzeba chodzić na uczelnię, nie trzeba uczyć się na żadne ćwiczenia i seminaria, do ogarnięcia zostaje tylko materiał do egzaminów.
W tym roku biochemia zapewniła studentom z zaległościami tydzień niezapomnianych wrażeń. W poniedziałek odbył się drugi termin kolokwium z hormonów, we wtorek trzeci termin kolosa z kwasów nukleinowych, w środę trzeci termin z enzymów, witamin i pierwiastków śladowych, a w piątek trzeci termin z hormonów. Dodatkowo we wtorek i środę odpytywano z niezdanych ćwiczeń. Po piątkowym kolosie można było w końcu zabrać się do angielskiego. Egzamin odbył się w poniedziałek i na immunologię zostawały kolejne dwa dni. 
Na początku bałam się egzaminu z angielskiego. Ale po przerobieniu przykładowego testu nie mogłam się już niepokoić. Wyuczyłam się wszystkich słówek, powtórzyłam podstawy z gramatyki, ładnie się ubrałam, napisałam i zdałam :P 
Immunologia była dla mnie poza zasięgiem. Nie uczyłam się jej na bieżąco i nie widziałam szans na nauczenie się całego potrzebnego materiału w dwa dni. Coś tam przeczytałam pod przymusem, ale z góry nastawiałam się na drugi termin. Egzamin zdecydowanie mi się nie podobał, tylko kilku odpowiedzi byłam pewna w 100%. Resztę kojarzyłam jak przez mgłę z zajęć lub przeczytanych fragmentów Gołębia albo strzelałam. Po napisaniu skserowałam sobie podręcznik, żeby przerobić go w trakcie ferii. Gdy w piątek zobaczyłam wyniki szczęka opadła mi do ziemi i nie mogłam uwierzyć w swoje 4. Wszędzie dopatrywałam się pomyłki, ale chyba jednak muszę się z moją oceną pogodzić.

I w taki właśnie sposób stałam się wolnym człowiekiem i mnóstwem czasu do wykorzystania. Nawet z przyjemnością pouczę się medycyny ratunkowej na egzamin Q. :D

Mam też trochę czasu na odpowiedzenie na maile, przeczytanie wszystkich postów, które przez nawał pracy ominęłam na czytanych przeze mnie blogach i nadrobienie innych zaległości :)

P.S.: Jakby ktoś chciał to mam do sprzedania CAŁKOWICIE NIEUŻYWANĄ kopię Gołębia! :D

4 komentarze:

  1. Gratuluję! I zazdroszczę Ci strasznie. ;) Pierwszy egzamin tej sesji (biochemia właśnie) już w poniedziałek. Oh wait... to jutro :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściskam mocno kciuki! I zazdroszczę mimo wszystko, bo mnie czeka kolejny semestr męczarni z tym przedmiotem :(
      Dawaj znać od razu jak poszło.

      Usuń
  2. Gratuluje :) liczę, że teraz będziesz miała więcej czasu na dodawanie nowych postów :)

    OdpowiedzUsuń