czwartek, 3 stycznia 2013

13) jestę geniuszę :D

Siedzę sobie dzisiaj z gorącą czekoladą nad Skawiną, wkuwając odgałęzienia tętnicy szyjnej zewnętrznej, a tu nagle przerywa mi odgłos facebookowego czatu. Zerkam kto do mnie napisał i aż mi się oczy rozszerzają na widok nazwiska koleżanki z maturalnej klasy, z którą rozmawiałam ostatnio rok temu. 
Okazało się, że koleżanka koniecznie chce się ze mną spotkać żeby porozmawiać o medycznych studiach, które są jej marzeniem. A ponieważ dla mnie każda wymówka żeby zrobić sobie przerwę w nauce anatomii jest dobra od razu się z nią umówiłam :D

Zobaczyłam w niej siebie rok temu. Kiedyś też zazdrościłam ludziom, którym udało się dostać na medycynę, patrzyłam na nich jak na najmądrzejszych ludzi świata. Te studia wydawały mi się takie elitarne, tylko dla najlepszych, w końcu nie każdy może studiować taki wymagający kierunek! Do tego wysokie progi punktowe tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że dostanie się tutaj jest wielkim osiągnięciem, a każdy komu się uda musi być naprawdę zdolny i mądry. Medycyna wydawała mi się wręcz nieosiągalna, a nawet jeśli pozostawała mi iskierka nadziei, że jednak się uda to byłam przekonana, że zostanę otoczona ludźmi dużo zdolniejszymi ode mnie, którzy doskonale sobie poradzą a ja będę od nich bardzo odstawać… W końcu tyle się nasłuchałam jak wygląda nauka na medycynie, jak dużo materiału jest do opanowania, przecież do tego zdolni są tylko geniusze!
Studiuję tu już trzy miesiące i ani razu nie miałam poczucia, że te studia są „elitarne”. Jakoś nie dociera do mnie jak zajebista jestem bo studiuję medycynę :P N. patrzyła na mnie jak na mistrza zwłaszcza gdy opowiadałam jej jak wyglądają nasze kolokwia i zajęcia. Faktycznie brzmi to przerażająco, ale nikt nie wrzuca nas od razu na głęboką wodę. Wcześniej też wydawało mi się niemożliwe opanować w jeden dzień 150 stron. Człowiek stopniowo przyzwyczaja się do nowego trybu. Na początku ciężko było mi nauczyć się na wszystkie wejściówki w ciągu tygodnia. Potem doszły do tego kolokwia, kolejny tydzień w którym nie czekał nas żaden test uważałam za bardzo luźny :D Nie mogłam się nauczyć kości na pierwsze zajęcia, wydawało mi się, że to nierealne wykuć na pamięć tak dużo nazw. A teraz? W krótszym czasie mogę nauczyć się dużo więcej.
A mądrzy, odpowiedzialni ludzie wokół? Hmm… no cóż, może jeszcze zmądrzejemy :D

22 komentarze:

  1. Czyli teraz już wiem, że moja zazdrość wobec studentów medycyny jest całkiem normalna ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie tylko Ty tak masz ;)
      maturalna klasa? Życzę powodzenia w walce o medycynę :)!

      Usuń
    2. Jeszcze 2 klasa :), o medycynie chyba sobie mogę pomarzyć ;D, ale zawsze jest jeszcze RM, chociaż wiem, ze to nie to samo ;)

      Usuń
    3. Nie warto rezygnować jeśli naprawdę mocno chcesz ;) ja zaczęłam się uczyć rok przed maturą i dałam radę ogarnąć. Z odpowiednią motywację dasz radę :D!

      Usuń
    4. W klasie bez rozszerzenia chemii i biologii raczej bedzie trudno :p, ale próbować zawsze można :).

      Usuń
    5. Nasze rozszerzenie było tylko na papierze ;) Uczyłam się sama. A u mnie w grupie jest chłopak z mat fizu, który też w rok ogarnął materiał ;)
      Trzymam kciuki i nie ma się co załamywać :>

      Usuń
    6. A tak z ciekawości z jakiego vademecum/repetytorium do biologii przede wszystkim korzystałaś ? Bo ja chciałabym kupić sobie jakieś, ale wciąż nie wiem co będzie najlepsze :D. Kupiłam już jakieś książki, ale chyba na tą "jedyną" jeszcze nie trafiłam ;D. Operon ? Słyszałam, że wcale nie jest taki doskonały jak się wydaje ;)

      Usuń
    7. Chyba zrobię osobny post na ten temat, bo już kilka osób się o to pytało :) Tylko muszę mieć wolną chwilę ;)

      Usuń
    8. To całkiem dobry pomysł ;p. Czekam z niecierpliwością :D.

      Usuń
  2. Pamiętam jak prawie cały dzień uczyłam się łopatki, a "zwykła" anatomia i wejściówka z histo(z nabłonka;p))była nawałem pracy XD Teraz jak patrzę na styczeń to chcę tamten "nawał". Też mi się zawsze wydawało, że to jest taki poważny i odpowiedzialny zawód i pewnie taki jest, ale studenci medycyny na pewno nie są poważni:) Gdyby wszystko brać na serio to można zwariować.
    W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak :D i w efekcie poszłam na zajęcia przygotowana z obojczyka i łopatki, a o reszcie kości wiedziałam, że istnieją :D Zapomniałaś o pierwszej prelekcji z biologii, której nikt nie mógł nawet doczytać do końca nie rzucając nią o ścianę :D A jak szybciutko wchodziła przed pierwszym kolosem :D? Nabłonków też nie doceniałam... Teraz byłyby wręcz miłą odmianą po tych wszystkich nerwowych, łącznych albo limfatycznych :D
      Hmm.. mam wrażenie, że momentami przesadzają z tym niepoważnym zachowaniem, ale może masz rację ;)

      Usuń
    2. Haha pierwsza prelekcja <3 Ale ona naprawdę była ciężkostrawna. Najlepsze jest to, że minęły dopiero 3 miesiące, dłużej trwały wakacje, a ja mam wrażenie, jakbym tkwiła tu od roku.
      W.

      Usuń
    3. Wiem o czym mówisz... To wszystko bardzo wyczerpuje... Chyba jeszcze nigdy nie będę tak mocno wykorzystywać nadchodzących wakacji... Oby tylko do nich dotrwać ;)

      Usuń
  3. Taaak, ja obecnie też patrzę na studentów leka trochę jak na ludzi co to Pana Boga złapali za nogi, ale potem próbuję wczuć się w ich sytuację i mimo, że studiują cholernie ciekawy kierunek, to rzeczywistość na pewno nie jest taka wspaniała gdy trzeba dotrzeć na uczelnię, a tu zimno na dworze, a tu jakiś upierdliwy asystent się przyczepi, a tu złapie się lenia i nie chce się uczyć na koło :P Mogę tylko przypuszczać jak to jest, mam nadzieję, że od października będzie mi dane przekonać się na własnej skórze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są lepsze i gorsze dni, ale gdzie ich nie ma? A upierdliwi asystenci naprawdę potrafią być wkurzający ( trafiasz w sedno :D!). Najważniejsze jest to, że studia bardzo mi się podobają, a to pomaga przejść przez wszystko :)
      Trzymam kciuki, żeby tak właśnie było! Może nawet za rok spotkamy się na uczelni :)?

      Usuń
    2. Jak tylko Bozia da mi światłość na maturze z biologii i ludzkiego egzaminatora - kto wie! ;)
      A gdzie studiujesz? Mam kilka uczelni, na które chciałabym się dostać najbardziej, wiadomo, pójdę gdzie mnie zechcą, ale gdybym tak mogła wybrać... :)

      Usuń
    3. sama nie dostałam się tam gdzie chciałam i teraz nie żałuję. Nie chciałabym się żegnać z nowymi przyjaciółmi. Miałam nawet okazję uciekać z dala od mojej uczelni, ale w końcu z niej nie skorzystałam :)

      Usuń
  4. Ojj, ile ja bym dała, żeby już spokojnie odetchnąć. dołączyć do tych "geniuszy" i oczekiwać na ciężkie czasy. :D
    Na pewno nie są to łatwe studia, kiedy codziennie trzeba iść na wydział, a potem usiąść i dalej się uczyć. Ale jeśli ma się cel i się to lubi (a ja zawsze, jak już nie chce mi się wałkować biologii czy chemii to myślę sobie "ciesz się, że to biologia, którą lubisz, a nie historia czy pp" :D) to chyba da się przeżyć, na co jesteś najlepszym dowodem. :D
    Najlepszego w Nowym Roku i samych zaliczeń w pierwszym terminie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację! Grunt to lubić co się robi :D!
      Wystarczy zaliczeń w którymkolwiek terminie :D
      Tobie też Szczęśliwego Nowego Roku! Trzymam kciuki za Twoją maturę, wierzę, że za rok dołączysz do naszego grona "geniuszy" :D

      Usuń
  5. Miałem dokładnie tak samo jak Ty i Twoja koleżanka.
    Co gorsza też mam tak, że teraz nie czuję się taki zajebisty;D
    a może powinienem;P?

    fowme.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na ile procent napisałaś maturę z bio i chem?

    OdpowiedzUsuń