czwartek, 2 maja 2013

30) matura 2013

Na uczelni rozpoczął się gorący okres. Znajomi panikują, przeglądając anatomiczne atlasy i śpiąc z Sawickim, którego znają już na pamięć. Zaliczenia z poprzedniego semestru wciąż wiszą niektórym nad głową. A ja ściskam za nich kciuki od kilku dni przebywając w domu. Odkąd tu jestem nie otworzyłam żadnej książki, raz wyniosłam jedną do ogródka, ale na tym wszystko się skończyło. Ciągle znajduję lepsze sposoby na spędzanie wolnego czasu, nie mam kiedy się nudzić. Muszę też zepchnąć na bok moje plany obejrzenia sezonu serialu, przeczytania czegoś niemedycznego, a nawet bieganie musiałam trochę ograniczyć. Wszystko za sprawą pewnej osoby, która zabiera mi każdą wolną chwilkę za co bardzo jej dziękuję. Oczywiście postanowienia dbania o kondycję nie porzucam, chwilowo poprawiam ją innymi sposobami, a do biegania zamierzam wrócić po powrocie do Miasta Studiów.

Za namową przyjaciela z liceum odwiedziłam starą szkołę. Pochodziliśmy po korytarzach, przypominając sobie wspólnie spędzone chwile. Porozmawialiśmy z nauczycielami, zwłaszcza pan S. od biologii ucieszył się na nasz widok. Obserwując przerażonych maturzystów, wspominaliśmy wydarzenia sprzed roku. Nie mogłam uwierzyć, że minęło już tyle czasu od nerwowego powtarzania prezentacji na ustny polski, przeglądania notatek i przepytywania się nawzajem z najgłupszych szczegółów. Przejrzałam nawet moje vademecum z operonu i śmiałam się z tego jak ciężko było mi się nauczyć całego materiału do matury. Rozbawiły mnie rysunki tkanek, kilka pasożytów, których nigdy nie potrafiłam dobrze zapamiętać, a po parazytach na biologii molekularnej wszystko wydawało się banalne. No i ilustracje ze szkieletem człowieka, albo z układem mięśniowym, który budził moje przerażenie. Byłam pewna, że nigdy nie uda mi się zapamiętać nazw tych wszystkich mięśni, nie wspominając o łacińskich odpowiednikach, o przyczepach, unerwieniu i unaczynieniu. Mnóstwo zmieniło się przez ten rok. Moja nauka wygląda zupełnie inaczej, ale zdecydowanie bardziej mi się podoba. Dlatego życzę wszystkim tegorocznym maturzystom powodzenia w przechodzeniu przez ten najcięższy etap. Bądźcie silni, zwłaszcza na finiszu żeby nie musieć przeżywać tego wszystkiego jeszcze raz. Trzymam za was kciuki i mam nadzieję, że od października będę się z częścią was mijać na korytarzach mojej uczelni.

15 komentarzy:

  1. Czyli dostać się jest trudniej niż utrzymać na studiach?

    M., II klasa biol-chem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem tak. Na studiach jeśli ktoś chce i jest nastawiony na ciężką pracę to w końcu wszystko zaliczy. A matura w dużej części zależy od szczęścia, nie liczy się jedynie Twoja wiedza a umiejętność przewidywania co autor zadania miał na myśli. Ale to tylko moja opinia :)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź :)
      Pocieszające jest to co piszesz. No i tą umiejętność przewidywania co autor zadania miał na myśli można chyba w pewnym stopniu wyćwiczyć przy robieniu poprzednich matur? W końcu nie ma rzeczy niemożliwych, a dobrze wiedzieć że potem nie będzie jeszcze gorzej :)

      Pozdrawiam, M. :)

      Usuń
    3. Pewnie, że można :)
      Będzie zupełnie inaczej, dla mnie lepiej :)
      Pozdrawiam :))

      Usuń
    4. Średnio jakie oceny miałaś w liceum (II / III klasa) z przedmiotów maturalnych? Pozdraiwam ;)

      Usuń
  2. Obecnie jestem na II roku studiów licencjackich, również UM, zas wydzial farmaceutyczny. Niestety stwierdzam, ze jest to moj stracony czas. Nagle na poczatku II roku po raz pierwszy w zyciu pomyslalam, ze pragne byc na medycynie. Jednak wiązałoby sie to z poprawa zarówno biol jak i chem. Jednak mam malo wiary w siebie, niską samoocene zeby moglo mi sie to udac. Powiedz, prosze...Czy na studiach są przecietne osoby, które "nie swieca" inteligencja a dają sobie rade?

    P.s. W jakim miescie studiujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że są takie osoby. Osobiście odnoszę wrażenie, że tutaj liczy się przede wszystkim pracowitość a nie zdolności. No i trzeba się pogodzić z myślą, że średnia 5.0 może być nieosiągalna. Głowa do góry, jeśli ktoś naprawdę mocno chce to sobie poradzi :)

      Usuń
  3. Jako maturzystka dziękuję z całego serca.:) Tobie również powodzenia na uczelni. Mam nadzieję, że już niedługo zasilę szeregi studentów kierunku lekarskiego. Kurczę, tak bym chciała!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)!
      Też mam taką nadzieję, trzymam kciuki :)!

      Usuń
  4. 9 dni czekania i w końcu nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe, że ktoś czeka :)
      Postaram się pisać częściej, ale nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy nic się nie dzieje, albo zaliczenie za zaliczeniem zabiera mi każdą wolną chwilkę... :/

      Usuń
  5. Nie sądzisz, że sęk tkwi w przekwalifikowaniu swojego myślenia?
    Teraz, będąc w LO, myślę, że gdybym tyle się uczył w gimnazjum, to z pewnością zostałbym laureatem z co najmniej kilku konkursów, a jednak w moim mózgu nie zaszły jakieś istotnie zmiany w porównaniu do tamtych czasów, może z wyjątkiem tego, że jestem starszy;p
    Mogłabyś udzielić jakichś rad, które pozwalałyby zmienić myślenie już teraz i przyswoić większy zakres materiału, aby to, co przerabiam w tej chwili też wydawało mi się śmieszne? Nie wiem czy rozumiesz o czym piszę :D
    W Twoim mózgu też nie zaszła jakaś istotna zmiana w porównaniu do III klasy LO (tzn po tak ostrym treningu na I roku na pewno szybciej chłoniesz informacje, ale akurat nie o to mi chodzi), a jednak coś się zmieniło. Napisz na ten temat coś mądrego ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się że ciężko byłoby dojść do tego w bardzo krótkim okresie czasu. To jest tak samo gdy idziesz do I klasy liceum - testy gimnazjalne wydają się wtedy śmiesznie łatwe. Kluczem do sukcesu jest systematyczna nauka, a nie szukanie dziury w całym.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Zgadzam się z moim przedmówcą. W życiu są etapy, których nie da się przeskoczyć. Przez wszystko trzeba cierpliwie przejść. Systematyczną, ciężką pracą można to pewnie przyspieszyć. Popatrz na laureatów olimpiad. Ich poziom wiedzy i umiejętności znacznie odbiega od reszty rówieśników, ale włożyli w to bardzo dużo swojego czasu. Możliwe, że można iść jeszcze dalej, ale jakim kosztem? Myślę, że trzeba uczyć się systematycznie, rozwijając się w swoim tempie i nie zapominając o innych aspektach życia.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Ja uważam, że na wszystko w życiu przychodzi odpowiedni moment i ilość nauki w liceum i czas, jaki w nią włożyłam, to zdecydowanie wszystko, co mogłam i chciałam wtedy zrobić :-) I nie żałuję, że nie startowałam w olimpiadzie, chociaż wiem, jak bardzo to poszerza horyzonty i ułatwia dostanie się na studia, oczywiście w momencie, gdy jest się laureatem. Znam osoby, które były takimi koksami i umiały pogodzić naukę w liceum z nauką do olimpiad i życiem towarzyskim. Niestety, mi zawsze brakuje godzin w dobie, ale podziwiam takie osoby, sama jednak nie żałuję, że szłam 'tradycyjnym' trybem :-)

      Usuń