piątek, 7 grudnia 2012

2) choroba i znieczulica


Choroba to jedna z gorszych rzeczy, które mogą się przydarzyć studentowi medycyny. 38 stopniowa temperatura, wrażenie wypływania mózgu każdym otworem ciała i ból głowy wyciskający oczy z oczodołów nie zwalnia mnie z obowiązku uczęszczania na zajęcia. Dopiero w weekend pozwoliłam sobie na chorowanie i cały dzień spędzam w łóżku razem z gorącą herbatką z miodem. Oczywiście otaczające mnie grono medyków nie dało mi spokoju i zaglądało do mojego gardła w poszukiwaniu objawów choroby. Potem zaczęło się porównywanie z atlasem i uczenie anatomii, ponieważ na następne zajęcia obowiązuje nas znajomość jamy ustnej.


Wczoraj po raz pierwszy widziałam preparat głowy. Do kończyn byłam przyzwyczajona, nie zrobiły na mnie wrażenia, ale twarze wydawały mi się bardziej ludzkie. Do mojej świadomości dotarło, że preparat był kiedyś człowiekiem, niby oczywiste, ale często nie dopuszczałam do siebie tego faktu. W nozdrza uderzał zapach formaliny, a ja patrzyłam na oczy, zęby, fragmenty poszarpanej skóry zamiast słuchać asystenta omawiającego mięśnie i inne struktury możliwe do zaznaczenia na szpilkach*. Bałam się dotknąć twarzy, przytrzymać za włosy, żeby Ł. mógł pęsetą wskazać ślinianki i naczynia. O. zaczął dotykać oczu, które przerażały mnie swoją obcością i brakiem życia i porównał strukturę do żelek. Naśmiewał się, straszył dziewczyny oczami, czyniąc preparat bezosobowym fragmentem mięsa. Makabryczny sposób rozładowania napiętej atmosfery? 
Pamiętam swoje pierwsze zajęcia z anatomii. Przyniesiono nam kości kończyny górnej, ale kości nie robią takiego wrażenia. Dopiero na następnych zajęciach przyniesiono nam preparaty mokre, poznaliśmy zapach formaliny, nosiliśmy anatomiczne fartuchy, rękawiczki, wszystko pachniało nowością i wszyscy byli zafascynowani możliwością dotknięcia preparatu. Fakt, że jest to człowiek jakoś nie dochodził do naszej świadomości. Po raz pierwszy dotarło to do mnie gdy zobaczyłam ludzkie paznokcie, ale najmocniejsze wrażenie zrobiła głowa. 
Potem trzeba było odrzucić wszystkie emocje i skupić się na nauce, ponieważ nie mamy dużo czasu do następnego kolokwium…

Wracam do lektury Adasia**. Nie ma to jak otoczyć się pięcioma tomami Bochenka, atlasem anatomicznym, notatkami, kolorowymi karteczkami pełnymi moich zapisków, chusteczkami, kubkami po herbacie i ciepłym kocykiem.  


_____________________________________________________________________________
Dla niemedycznych czytelników :)
* szpilki - praktyczna część egzaminu z anatomii, która polega na wpisaniu do karty odpowiedzi nazwy struktury po łacinie, w której znajduje się wbita szpilka. Na dwie szpilki wbite w jeden preparat mamy minutę czasu.

** Adam Bochenek - autor podręcznika do anatomii, który podzielony jest na pięć grubych tomów.

4 komentarze:

  1. "Haribo smak radości" :D





    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, nie dziwię się, że nie słuchałaś asystenta, kto potrafi się skupić, widząc coś takiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc z perspektywy czasu to jednak się da. Ciała przestały na nas robić wrażenie. To przerażające jak łatwo człowiek może się do wszystkiego przyzwyczaic...

      Usuń
  3. Niestety, niektórzy studenci medycyny nawet po skończeniu studiów wciąż widzą tylko "preparaty", "ciekawe przypadki", itp, a nie widzą człowieka....

    OdpowiedzUsuń