sobota, 15 grudnia 2012

7) kolokwium z anatomii - kończyna górna i dolna

Już niedługo praktyczna część drugiego kolosa z anatomii, a ja nie wspomniałam jeszcze ani słowa o pierwszym. A przecież trzeba to zapisać i zostawić potomnym :D Ten przedmiot wydaje mi się najpotrzebniejszy ze wszystkich na pierwszym roku, a do tego najprzyjemniej się go uczy. Chyba dlatego nie mogłam sobie odmówić zdawania kończyn dwa razy :] Przed pierwszym terminem nie umiałam ani teorii ani szpilek, a nauka na obie części egzaminu jest zupełnie różna. Douczyłam się dopiero na drugi termin, który udało mi się zaliczyć pomimo nieludzkiego progu 70% i zaskakującego tempa 200 pytań na godzinę.
Nie rozumiem dlaczego Moja Uczelnia ustala terminy kolosów na 7 rano (!) ale z kubkiem mocnej kawy z automatu czekałam na wyczytanie mojego nazwiska. Zdawalność ogólnie nie była wysoka dlatego otaczał mnie tłum ludzi – zombie z podkrążonymi oczami łapczywie dostarczającymi kofeinę do organizmu. Każdy otrzymał swój test, swój ołówek, asystenci porozsadzali na odpowiednie miejsca na naszej największej auli. Ogólnie cała procedura pisania kolokwiów z anatomii jest dość skomplikowana i na początku roku trzeba było przeprowadzić dodatkowe zajęcia, na których uczono nas rozwiązywania testów :P Składa się ono z 40 pytań z pięcioma odpowiedziami typu prawda/fałsz. Dla każdej odpowiedzi w karcie znajduje się jedno okienko, które trzeba zaznaczyć gdy uważamy, że jest poprawna i zostawić pustą gdy uznajemy ją za kłamstwo. Oddanie pustej kartki pozwala na zdobycie około 50% :D Dostałam najgorsze miejsce w pierwszym rzędzie, więc ściąganie nie było możliwe, ale pozostali nie mieli z tym najmniejszego problemu. Problemem mogło być tylko umieszczenie 250 stron skryptu na ściądze, ale jak trzeba to każdy wykaże się kreatywnością :D
Praktyczne zaliczenie – szpilki były kompletną nowością. Za pierwszym razem znałam swój stan wiedzy, więc podchodziłam do nich spokojnie, stres zaczął się przy drugim terminie gdy zaczęło mi zależeć, aby to zdać. Pamiętam jak nerwowo spinałam włosy i wygodnie upychałam je pod anatomicznym czepkiem, jak dłonie drżały mi przy zapinaniu fartucha kolegi z grupy. Pamiętam jak szybko wepchałam się w kolejkę żeby mieć je szybko głowy. Sympatyczna dr S. poprowadziła nas krętymi korytarzami katedry Anatomii Prawidłowej przesyconymi zapachem formaliny i po rozdaniu podkładek z kartami do wypełnienia kazała ustawić się w kolejkę. Po usłyszeniu sygnału pierwsza osoba miała wejść na salę, po minucie ponownie rozlegał się przerażający dźwięk i wchodziła kolejna osoba, a ta poprzednia kierowała się do następnego preparatu. Najgorsze było czekanie przed wejściem… Potem czas biegł nieubłaganie szybko. Zdjęcie rentgenowskie, external iliac artery*, kości, miednica, anterior superior spine, radial notch, mokry preparat, radial nerve? A może musculocutaneus nerve? Brachioradialis muscle pozostał tylko nielicznymi włóknami, nie mogę stwierdzić, który nerw jest który. Czas się kończy, trzeba przechodzić do następnego preparatu, więzadła kolana, ciałko tłuszczowe podrzepkowe, zdjęcie nadgarstka i piękny scaphoid bone, sacrolumbial trunk bardzo ładnie widoczny wewnątrz miednicy, long head of biceps of femur, flexor carpi radialis longus muscle, koniec, minuta na końcowe poprawki, ostatnie zmiany, oddanie podpisanej karty, wyjście z katedry, westchnienie ulgi. Wszystko jedno jak poszło, dobrze, że już koniec!


Biologia molekularna vs M. 1:1. Wprost uwielbiam gdy zabraknie mi jednego punktu! Ale drugi termin jest mój, szkoda tylko, że muszę spakować do torby na święta dodatkowy podręcznik do genetyki…
____________________________________________________________________
* anatomiczne nazwy struktur w języku angielskim, bo wyglądają mądrzej i można poszpanować jakie to trudne rzeczy robimy na tych studiach :D

2 komentarze:

  1. O wow O_O Wasze kolokwia to dla mnie kosmos. Teraz naprawdę się cieszę, że nie dostałam się tam gdzie ty (choć studiowanie z Tobą na pewno byłoby bardzo miłe ;)
    Nazwy angielskie rzeczywiście brzmią bardzo mądrze i można poszpanować w tramwaju, czy w barze mlecznym, gadając totalne głupoty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Denerwujące są, ale satysfakcja z każdego trzy nie do opisania :D Zresztą, wy przecież też nie macie lekko.
      Ja się zapominam i wtykam w rozmowę pełno medycznych nazw gdy spotykam się z dawnymi znajomymi. Biedni, w ogóle mnie nie rozumieją :D

      Usuń