poniedziałek, 17 grudnia 2012

8) kolokwium z anatomii - głowa i szyja

Wczorajszy wieczór upłynął mi na wykorzystywaniu R. za preparat i słuchania K., która opisywała małżowinę uszną, a potem wspólnym oglądaniu anatomicznych filmików. Wiedziałam, że obleję dzisiejszy kolos z anatomii, ale coś w środku nie pozwoliło mi tego olać i najzwyczajniej w świecie nie przyjść. Głupio było mi też uzyskać wynik jednego punktu i zamiast uczyć się parazytów na biologię ogarniałam struktury z głowy i szyi. Inną sprawą jest też mój stosunek do biologii, której szczerze nie znoszę i nie mogłam na nią dłużej patrzeć.
Zupełnie bez stresu ustawiłam się w kolejce do zdawania w wiązanym od tyłu anatomicznym fartuchu i spoglądałam na dłoń, gdzie zapisałam sobie cztery struktury, których nazwy nie mogły wejść mi do głowy. Za pierwszym razem też się nie denerwowałam, bo nie miałam najmniejszych szans żeby zaliczyć. Po zobaczeniu asystentów, którzy układali szpilki miałam złe przeczucia, ale okazało się, że nie było najgorzej. Oczywiście nie powinnam się wypowiadać na temat skali trudności, bo poziom mojej wiedzy jest bardzo marny… A sporo osób zwyczajnie zrezygnowało z brania udziału w kolokwium. Czyżby zdawalność nie miała być za wysoka? Hmm… zobaczymy po oficjalnych wynikach.

Do końca tygodnia jeszcze trochę czasu, mam ambitny plan zaliczenia histologii, biologii – parasyfów, anatomii – pierwszych zajęć z klatki piersiowej i angielskiego. Najwyżej go w międzyczasie odrobinę zmodyfikuję :D

1 komentarz:

  1. świetny blog, czekam na dalsze posty związane z twoimi przygodami.

    OdpowiedzUsuń